Braterska Zasiadka
Pojechałem na tą zasiadkę z jedynego powodu. Usiąść w końcu z bratem nad wodą.
Rozklepując wiele argumentów nie znajdowałem innego by coś mnie na ten zbiornik ciągło, choć może niepotrzebnie tak głosiłem swoje niezadowolenie.
W końcu ON tam jechał ze świadomego wyboru i tak jak ja odnajdywał ciągle argumenty fakt , że kontrastowe ale powodujące , że coś nad tą wodę go cały czas ciągnie.
Podczas tej zasiadki odpowiedziałem sobie na pytanie CO TAKIEGO? I pozwólcie , że tym odkryciem się nie podzielę i właśnie w tej chwili zejdę z ideologicznego rozpatrywania czynników które powodują , że podejmujemy takie nie inne decyzje. KORMORAN – gdy odwrócimy się w tym kierunku i potrafimy pomyśleć o dzikości tej części akwenu woda piękna…Trzcinowiska, bramki w których znajduje się mnóstwo kryjówek dla naszych milusińskich. Jedynym problemem jest PRACA NA ŁOWISKU którą nie wszyscy preferują upatrując w tym problem tak wielki , że trzeba nasze hobby spuścić do poziomu walnięcia przed siebie na środek akwenu o wspaniałej kwadraturze 80x80m.
Braterski obiad – lekko dietetyczny chociaż w aspekcie jego rozmiaru , gdyż w zastraszającym tempie staję się kuleczką, którą łatwiej będzie za niedługi czas poturlać obok wózka karpiowego na miejscówkę.
Wędki w wodzie, choć moje równie dobrze mogły by stać oparte o drzewo. Rekonesans po trzciniastej zatoce wskazuje na znikome szanse na jakikolwiek kontakt z rybą – no może fotograficzny jak brat w zatoce w której głębokość sięga całych 30cm coś położy na macie. Widoczność w wodzie tłumaczy dlaczego łowienie ryb w dzień na tym zbiorniku mija się z celem – z małymi odstępstwami od tej reguły które w bilansie całego sezonu są znikome.
Zasiadki karpiowe , gdy bezrybne powodują , że mamy za dużo czasu by analizować swoje życie i czasami niezbyt radosne jego aspekty. Nie chciałbym by ten materiał stał się moim spowiednikiem ale miałem dużo czasu by pewne sprawy w sobie poukładać, co się stało.
Wymagania które stawiam innym są jak najbardziej uzasadnione i mimo , iż mogą spotkać się z radykalną ofensywą, mam do nich prawo i nie mam zamiaru się uginać pod naciskiem tych którzy myślą , że opór który mi stawiają jest atakiem w moje teorie , bo tak naprawdę jest próbą zrealizowania swoich fobii ubranych w ciut inne,
– czasami za ciasne ciuszki. Odmienność jest rzeczą normalną a nietolerancja i ucieczka pokazuje naszą słabość w nieradzeniu sobie z innymi i samym sobą. Mijają godziny – nie wierzę , że można tak bezczynnie siedzieć, ale każda upływająca chwila pokazuje , że w dzień niewiele może się wydarzyć.
Potężne ryby stoją w trzcinowiskach o czym świadczą „strzały”, które podnoszą wodę gdy się do nich zbliżamy. Może wystraszenia ich coś przyniesie bo zatoka w swojej 30cm głębi z 30cm dywanem roślinności jest po prostu nieosiągalna.Nie działają najlepsze przynęty które padły ofiarą pajęczaków – co pokazuje ich bogate łowiskowe walory. Czas upływa na rozmowie , choć w większości czasu na milczeniu które pokazuje jak wiele różnic może być w ludziach, którzy pozornie powinni być do siebie podobni – a może są?
Może te podobieństwa przejawiają się w ukrytych zachowaniach, z których nie zdają sobie sprawy a których nikt z zewnątrz nie próbuje rozczytać?
Pogoda na łowisku zaczyna się psuć. W tych rejonach polski żywioły lubią nabrać w siłę i być bardzo niebezpieczne co powoduje , że można mieć małe obawy o bezpieczeństwo na łonie natury.
Będąc wielokrotnie świadkiem dominacji stanowisk na łowiskach wiedziałem , że jadę tam posiedzieć. Wziąłem taki scenariusz świadomie i totalnie nie interesowałem się tym co się dzieje z moimi zestawami . Mimo wszystko liczyłem na to , że coś ot tak zaskoczy . Że będę mógł kiedyś powiedzieć NO TAK, ALE ……
W nocy piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
U mnie czy nie u mnie?
Chwilę trwało gdy poskładałem sobie w którą stronę mam głowę i z której strony są moje zestawy.
Grzegorz . Ryba tuż przy pomoście się wypina. Szkoda – były bo chociaż zdjęcia do opowieści. Była ładna – zresztą to łowisko ma w swoich zasobach większość naprawdę okazałych ryb i pod tym względem może być dla wędkarzy atrakcyjne.
Kolejny dzień – upłynął na – nic nie robieniu.
Kilka krótkich telefonów z pytaniami „I JAK?” i odpowiedziami – „PRZEWIDYWALNIE”.
Trwająca Cypriniada Gosławicka i sukcesy Dominika radowały niezmiernie co podnosiło atrakcyjność i mojego wyjazdu dając mi wiele radości. W końcu to MOJE CHŁOPAKI 🙂
Zaczyna Padać – przypominają mi się chwile nad wodą gdy takie gwałtowne zmiany przynoszą brania lecz tutaj ??? W dzień ??????
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
Stajemy się świadkiem jednego z tych momentów który na tym łowisku jest dużą rzadkością. Zestaw położony w skrajnym miejscu zatoki i szybkie parkowanie w trzcinach . Podświadomie się cieszę , że to nie ja musze płynąć tam w strugach deszczu. Zmuszam się tylko do wyjścia spod parasola po aparat czego efektem staje się foteczka błyszczącego golaska z Bratem w tle.
Na łowisku melduje się kolega Grzegorza – Przemek z którym znamy się co nieco
Jest już późno – zasypiam. Noc przynosi kolejną rybę która na szczęście daje się wyholować z pomostu. Sesję poranną z dwoma rybkami mamy zaplanowaną. Na dodatek cieszę się patrząc na to jakie relacje ma Grzegorz z Przemkiem widząc dwoje naprawdę fajnych kolegów.
Rybki są niesamowicie pięknie wybarwione. Żółtawe aż nienaturalnie co potęguje poranne słońce.
Sam osobiście czuję się zduszony stojąc na środku wody.
Rzucam nawet przez zęby , ze lepiej będzie się na tą noc już zwinąć by mieć mniej do pakowania o poranku. W sumie niepotrzebnie – przyznaję , że nie było to jakimś zarzutem ale pada propozycja by wywieźć moje zestawy w zatokę- rezygnuję , ale postanawiam , że poszukam jakiś wnęk w trzcinowiskach i spędzę ostatnią noc pod parasolem w trzcinowiskach. Ta myśl jakoś dziwnie poprawia moje odczucia wędkarskie.
Wcześniej o czym nie wspomniałem upolowałem jednego karpia z powierzchni – i choć nie udało się go wyholować dał dużo radości tym kilkunastosekundowym kontaktem.
Odżywam………Gdy rozkładam obozowisko u Grzegorza branie. Zestawy położone na 30cm w środku trzcinowiska – moja krew. Walka o pomyślny finał brania jest w moim odczuciu wręcz zbyteczna. 150m wyplątywania zielska z plecionek- dramat.
„U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki, przędą sobie, przędą jedwabne niteczki” a na końcu była jeszcze ryba która wypięła się gdy tylko zorientowali się , że jeszcze tam wisi.
Obserwowałem to wszystko jak przez mgłę wpatrując się w zasypane dno mojej miejscówki o gigantycznej wielkości 120×120 cm lecz lepsze to niż złudzenia , iż tak wyglądając od 2 dni dno może odwrócić parszywy wędkarski los.
Siadam w otoczeniu natury. Chłopaki krzątają się po brzegu realizując nowy plan wywiezienia w miejsce brania zestawu z sygnalizatorem próbując dobrać się do stojących tam karpi od kuchni.
Odsuwam się do swoje pustelni pełnej pokus niczym z opowieści biblijnych.
Wreszcie odżywa nadzieja na branie, branie które nie nadchodzi.
Gdy budzę się o poranku cieszę się z tego , że ………. wracam do domu.
Z pryzmatu czasu wiem , że była to potrzebna zasiadka. Potrzebna by uwierzyć , że nie tylko to co łączy może budować.
To co dzieli również jest potrzebne, by docenić jak ważne jest to co łączy.
To trzeba kiedyś powtórzyć oczywiście z mottem ” Na zielonym tle , żółty mego życia sens”
Dzięki bracie – Daniel Kruszyna
PRĄDKI – SPOTKANIE KCT 2011
PRĄDKI – SPOTKANIE KCT 2011Tegoroczne spotkanie utwierdziło wielu w przekonaniu , że powinniśmy się spotykać dopóki sił nam starczy by razem w takim gronie ze sobą wytrzymywać....
Mochelek- Spotkanie KCT 2010
Mochelek – SPOTKANIE KCT 201oNiestety, ale grafiki gdzieś uciekły w zapomnienie - przypadek ???? Hmmmmm „Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem, czas – to...
Krzekotowo- Spotkanie KCT 2009
Krzekotowo- Spotkanie KCT 2009Nic nie trwa wiecznie. Kolejne spotkanie z mam nadzieję ,cyklicznych spotkań dobiegło końca. Na gorąco można pokusić się o błędne komentarze bo było...
Mochelek- Spotkanie KCT 2008
Mochelek – SPOTKANIE KCT 2008Niestety, ale grafiki gdzieś uciekły w zapomnienie - przypadek ???? Hmmmmm Kilka miesięcy temu podczas rozmowy z Darkiem powstał pomysł spotkania w...
12 stóp
12 STÓPTyle zazwyczaj dzieli mnie od wędek – daleko ? A dodałem , iż od przelotki ?Zasiadka z dolnikiem wędki w namiocie , ewentualnie skrytym pod czaszą parasola to jest to co...
Sezonowe, nie do końca przypadki
Sezonowe, nie do końca przypadkiZima w tym roku oszczędziła nas w oczekiwaniu na rozpoczęcie sezonu. W porównaniu do ubiegłego, kiedy to na początku kwietnia śmiało można było...
Ewolucja wędkarskiego szczęścia
Ewolucja wędkarskiego szczęściaPamiętam jak kilka lat temu ze spławikiem spędzałem cały wolny czas na pobliskich , przydomowych wodach. Potrafiłem chodzić na ryby po dwa razy...