Być, albo mieć
Jesienny, krótki dzień zasunął suwak namiotu, z którego chłód przegonił resztki ciepła skrywającego się w zakamarkach przykrytej folią moskitiery. Coraz dłuższe te nasze karpiowe sezony – ten trwał prawie 8 miesięcy – bynajmniej mój, bo jak zwykle pamiętam o tych, którzy od wielu lat nie odwieszają przysłowiowych „butów na kołku” wcale.
Najprościej by było go podsumować , napisać jak był wspaniały , jak wiele ryb padło moim łupem, jak wiele zdobyłem doświadczeń oraz jak się bardzo rozwinąłem w wielu zakresach.
Jednak „Sensowny Kącik” tej jesieni ma wyjątkowo dużo czasu na rozmyślanie. Wraz z rozwojem przychodzi chwila zadumy i pojawiające się pytanie, czy koszty uzyskania czasami nie przerosły zysków? Wątpliwości pojawiają się na wielu płaszczyznach , czasami zbyt wielu – w końcu przez życie czasami zdecydowaliśmy się nie iść sami , a jak się zachowujemy?
Zacząłem sobie zdawać sprawę z tego , iż stałem się dość solidnym trybem machiny , którą tak malowniczo w sensownej odsłonie określił mój wirtualny przyjaciel, który wspomniane wcześniej „buty na kołku” całkowicie na poczet fotografii odwiesił. Bywały takie dni, że kilkukrotnie trzymałem w ręku telefon by zadzwonić w „pewne” miejsca oznajmiając cały wachlarz rezygnacji. Nie potrafiąc sobie poukładać tego co jest tak banalne , zrobił bym najgorszy błąd w życiu , bo naprawdę jestem tu gdzie zawsze chciałem być……………. (Czy tego też nie chcieliście , bo ja tu bezpiecznie o sobie a ilu z was to dotyczy????)
Jak rozpatrywać sukces każdej maści by być z niego zadowolonym. Prostą zasadą jest , by nie oglądać się na innych , bo każdy ma zdecydowanie inne możliwości a także priorytety, które mogą znacznie zamazywać nasze dokonania w nas samych. Chyba w ten sposób rodzi się najwięcej nieporozumień , szyderstw oraz konfliktów , których można by uniknąć, a już na pewno w ten sposób rodzi się niezadowolenie z tego co powinno nas cieszyć. Pomijam tutaj sytuacje , gdzie nasza radość pomimo tego , iż zostaliśmy czyimiś gośćmi, przerodziła się w nienawiść do naszej osoby, gdy nam się powiodło. Smutne, prawdziwe, a co najgorsze , że transformacja przypadków jest bardzo rozległa.
Pierwsze branie w sezonie. Gdy po kilku bezrybnych wyjazdach jakie zazwyczaj nieodpowiednio dobierając czas i miejsce zaliczam wczesną wiosną zagrała ta melodia szczęścia – wszystko się zatrzymuje. Gdzie w tym roku miało miejsce – zaczynam się zastanawiać czy je pamiętam i bóg mi świadkiem , że mi umknęło. Dlaczego ???? Może spodziewałem się czegoś więcej ??? A może ktoś mi moje dokonanie spuścił do WC?? – bo sam na to, działając samo destrukcyjnie pozwoliłem.
Gdzieś w przebiegu sezonu zawody. Dziecko mi powiedziało ” Ale by było fajnie jak byś wygrał”.
Wewnętrznie skwitowałem ” obym tylko złowił rybę” – by nie było wstydu. Dlaczego nie motywować się bardziej dosadnie. Tak się zdarzyło , że wygrałem. Hmmmm jeden z przyjemniejszych epizodów w moim wędkarskim żywocie. Nawet teraz pisząc ten tekst uśmiecham się sam do siebie i gwarantuję – za rok jadę obronić tytuł , broń boże nie po rybę, która może mi nic nie dać – ani wstydu gdy jej nie będzie , ani splendoru bo małe są szanse by jedną złowioną rybą zwyciężyć.
Niepotrzebnie napędziłem wokół siebie przeświadczenie , że coś muszę , tak naprawdę niszcząc w sobie radość z tego co tak motywowało mnie do działań, co powodowało , że na drodze do krainy „Sensu Życia” pojawiało sie coraz mniej przeszkód.
Nie da się ukryć, że moja odsłona wędkarstwa różni się od tej którą deklarowałem w swej nie przemyślanej do końca , okazało się zbyt pochopnie deklarowanej niezmienności. Zmieniłem się – ale sam do tego podświadomie dążyłem. Generalnie , każdy z nas, który postawi swoją nogę na śliskim gruncie nawet pozornej komercji, będzie w końcu komercyjny – oczywiście jak nie odejdzie , ale i takie decyzje należy bardzo dokładnie przemyśleć , bo może się okazać , iż nam się tylko wydawało , że potrafimy bez tego żyć – w końcu coś nas w ramiona rozwoju pchnęło. Niestety , co z przykrością stwierdzam zbyt rzadko przypadek, gdyż w tym segmencie zdeklarowani „komercjo-sceptycy” działają zazwyczaj rozważnie.
Każdy wyjazd , nawet najpiękniejszy staje się wyjazdem biznesowym. Super zasiadka. Bezrybne już tak nie cieszą w swym aspekcie wyłącznego obcowania z naturą. Ostatnio gdzieś rzuciło mi się w oczy pewne stwierdzenie. ” Nie połowił to pstryka zdjęcia kwiatkom”. Heh coś w tym jest – bo Ci co „połowili ” najczęściej naturę ograniczają do minimum , a w przypadku zakrywających banerami całą wodę – do zera. Inna sprawa , że samo przelanie swych doznań na papier, nawet wirtualny ostatnimi czasy jak by kompletnie zanikło z czym już chyba żadnymi metodami walczyć się nie da. Może odbuduje ten segment twórczości zwykła tęsknota za tym co trwalsze niż fotka z kabanem na portalu społecznościowym.
Więc jaki był sezon ??? Połowiłem , i popstrykałem kwiatków oraz motyli. Przeżyłem nad wodą wiele szczęśliwych chwil i niemal stałem się świadkiem wielkiej tragedii, bo po dziś dzień nie wiem jakim cudem, nikt nie ucierpiał podczas huraganu na finale „Martynki”. Przełamałem niemoc wielkiej ryby na koncie – siedziała mi w głowie bo czasami czułem , że ktoś mentalnie podważa moje słowa, spłycając ich ocenę do stwierdzenia , które przytoczę jeszcze raz , bo dotyczyło osoby którą bardzo szanuję. ” MISTRZ -20″. Więc oznajmiam – mnie to już nie dotyczy, ale mistrzem -30 , – 40 i już chyba niedługo -50 jeszcze pewnie pobędę.
Wystarczyło , i tutaj pewnie miałem szczęście pojechać nad wodę , gdzie złowienie takiej ryby jest po prostu możliwe i się udało. W sumie to największe podziękowania na tą okoliczność należą się producentowi kołowrotka kolegi bo postawienie zestawu na środku, właśnie w tym miejscu było spowodowane kończącą się linką główną na szpuli , ale by nie było – reszta mistycznego przygotowania tej lekko przypadkowej miejscówki jak najbardziej profesjonalna, a łowisko i jego głoszona wszem i wobec dzikość, którą potwierdzam pozwala mi się z tego osiągnięcia cieszyć w 100%. Nareszcie – chciało by się powiedzieć. Znajomym szybko napisałem ” Już nic nie muszę” – zresztą i tak to wszystko można w jednej chwili stracić – lecz to chyba nadaje się do innych rozważań.
Oczywiście cały czas będę przeciwnikiem cyfryzacji naszych dokonań i jakoś nie potrafię dać się przekonać do teorii wskazujących na jakąkolwiek selektywność by te wielkie ryby łowić , gdzie z pełną świadomością oddaje to w ramiona zwykłej statystyki, która usiadła przy lekko schłodzonym piwku ze zwykłym szczęściem . Ignoracja???
Nie – broń boże , ale kiedyś złowiłem karpia na przynętę wyjętą z opakowania na którym pisało ” NA WIELKIE OKAZY” ( spłyciłem by nie podpadało) i się zawiodłem bo na macie wylądowała PIĄTKA – i tak mi zostało.
Mimo wszystko , by nie było , że wybiegłem opowieścią o rybie do krainy Off-topic , łowienie człowieka związanego z firmą , portalem czy innym tworem, gdzie ktoś pokazuje swoje dokonania innym , często obcym ludziom jest bardzo dziwne i niewątpliwie radość dziewiczą lekko zamazuje…………
„Być albo mieć” …………….. Pięknie i rzeczowo – wybór zostawiam wam. Sensownie , rzecz biorąc.
Daniel Kruszyna
Dobro Klasztorne – Prawie Tak Samo
Dobro Klasztorne - Prawie Tak Samo Prawie tak samo ???? To kontynuacja wątków myślowych, które baczni obserwatorzy moich poczynań mogli śledzić w przeszłości, która w...
Oszukać Przeznaczenie VOL2- Marcin Traczyk
Oszukać Przeznaczenie VOL2 - Marcin Traczyk Dochodziła północ. Ta noc choć nie wyróżniała się niczym szczególnym od poprzednich zostanie ze mną na całe życie.Zmęczony całym dniem...
#PCM2022 – Sensownym Okiem
#PCM2022 - Sensownym Okiem Często nadużywamy stwierdzenia "To będziemy pamiętać do końca życia", ale w tym przypadku to jest stwierdzenie jak najbardziej podstawne.Przyjaźń Pasja...
Oszukać Przeznaczenie VOL1- Marcin Traczyk
Oszukać Przeznaczenie VOL1 - Marcin Traczyk Jeśli miałbym użyć słowa, które zastąpiłoby tysiąc innych, na myśl przychodzi mi tylko jeden wyraz Marzenie. Dzika i...
Dobre Dobro – łowiskowe „przypadki”
Dobre Dobro - łowiskowe przypadki Ostatnie lata w dużej części z wstyd się przyznać małej ilości wyjazdów spędziłem na wspaniałej wodzie jaką jest Łowisko Dobro Klasztorne. Co...
Moja Podróż do Przeszłości
Moja Podróż do PrzeszłościDroga, którą właśnie teraz jadę, miała dla mnie bardzo sentymentalny wymiar, podobnie zresztą jak i cel wyjazdu. Zawsze w porach zimowych, rysuję w...
„Jebaniec w Koronie”
„Jebaniec w Koronie”Jako miłośnik filmów katastroficznych, który nie opuścił chyba żadnej produkcji, którą wypuściła światowa kinematografia, trudno mi się w tej sytuacji...