Byle nie zawracać
Zatoka… Końcówka kwietnia .
Gdy stałem na brzegu przypomniało mi się dzieciństwo. Mokre buty i szukanie miejsca gdzie wygodnie stanąć, które to z racji upływu lat zamieniłem na „usiąść”. Od 2 sezonów , głównie za sprawą IGNORACJI z jaką spotykałem się na okolicznych łowiskach poszukiwałem swojej ostoi w postaci może nie tyle wody dzikiej, co po prostu bezludnej.
Jedną taką znalazłem. Wodę urokliwą, nieprzerybioną, którą opuścili jej stali bywalcy by niestety powrócić gdy znowu za sprawą zarybień się rozwinęła……..
Gdy okazało się , że zarezerwowanie miejsca na „Pickera” graniczy z cudem – uciekłem – chyba na zawsze, bynajmniej na 100% w karpiowej odsłonie.
Zdjęcie przy którym zatrzymam się na chwilę by przeprosić wielkich fanatyków tej wody , że zakłóciłem ich spokój swoją skażoną obecnością. Nie powinniście się z nikim tym skarbem dzielić….. Nikt nie zasłużył.
Dlaczego się tam pojawiłem głosząc takie słowa? – bo myślałem , że będzie inaczej.
Myślałem , że pojadę , zaplanuję kilka wyjazdów , pójdę na łatwiznę, przemęczę się by pokazać że potrafię , może mi się poszczęści i będzie po sprawie.
Stało się jednak inaczej…….
Zakochałem się w czymś co charakteryzuje tego typu miejsca. Może nie chodzi tutaj o ten konkretny zbiornik, może na to zbyt wcześnie, ale odpowiada mi ten klimat. Czuję się w takim miejscu wolny.
Czuję się jak u siebie – mimo , iż się wprosiłem.
Czuję się jak w domu , choć on troszkę daleko.
Czuję się jak ……… Jak zieleń która razem ze mną obudziła się do życia tego roku….
Początki były trudne. Człowiek rozleniwił się przez te wszystkie lata gdy za plecami w bliskiej odległości znajdowała się cywilizacja. Trzeba było przeprowadzić długą pogawędkę ze swoimi wspomnieniami by zrozumieć co mi w duszy gra.
Tego roku mnie nie rozpieszczała. Wiele zasiadek w deszczu i szarudze – jakoś dziwnie spokojnie przebiegających. Mimo trudów w transporcie po leśnych ścieżkach za każdym razem po rozłożeniu majdanu na twarzy rysował się uśmiech. Bo jak się nie cieszyć ze zrealizowanych założeń które szybko przerodziły się w pierwsze sukcesy.
Nowa metoda która miała wspaniale współpracować z mulistymi warunkami na dnie była zaskakująco skuteczna i jak do tej pory nie dała złudzeń mieszkańcom tego zamulonego akwenu.
Przypadek? – pewnie dziewiczość populacji i agresywne brania pomagają w skuteczności. Nigdy nie byłem teoretykiem w dziedzinie sprzętu więc i tym razem odpuszczę.
Nad wodą coraz więcej zieleni. W niektóre miejsca ciężko trafić. Samotność zaczyna mi coraz bardziej doskwierać ale jednak każda zasiadka ze sobą sam na sam. Delektuję się tym co mnie otacza. Śpiew ptaków – wyraźny jak by śpiewały w namiocie , który najczęściej rozłożony w 3/4 konstrukcji z powodu braku miejsca w linii brzegowej. Za tym ostatnie lata tęskniłem wybierając nawet spośród komercji jak najbardziej dzikie ich zakamarki.
Nie chciałbym by ktoś źle zinterpretował ten materiał – NIE WYRZEKAM SIĘ KOMERCJI
Po prostu nie chcę wiązać z nimi żadnych planów na sezonową egzystencję, traktując je jako miejsce do spotkań z przyjaciółmi.
Delektuję się każdym widokiem od którego się sukcesywnie odzwyczajałem by stał się czymś wyjątkowym a tutaj jest na wyciągnięcie reki.
Sezon w pełni i doczekałem się pięknego okazu. Zaskoczył nas swoją wielkością, niesamowitą wręcz długością jak i walecznością. Świadkami tego sukcesu byli wspomniani wcześniej „łowiskowi fanatycy” – wprawiło mnie to w nie lada zakłopotanie. Przyjmować gratulacje od ludzi którzy się tutaj wychowali???
Dla takich chwil warto było się poświęcić…….. i nie zawracać.
Ile jeszcze razy obudzi mnie świecąca się dioda pamięci??? Która od pewnego czasu nabrała dla mnie innego wymiaru bo przypomina mi o rzeczach które chcę ocalić od zapomnienia. Pojedyncze PIK które w nadziei zmusza mnie do wysunięcia głowy ze śpiworka.
Ile razy stalowa membrana sygnalizatora wprawi ten zmyślny systemie w wibracje które wydobędą z niego ten tak bardzo oczekiwany dźwięk który jest doskonale spasowany z zielonym światłem naszych marzeń????
By finalnie – z towarzystwem wszystkich wspomnianych wyżej dobrodziejstw dołączył do nich jazgot szpuli kołowrotka ……… Oby jak najwięcej.
Oby jak najwięcej razy móc jeszcze uczestniczyć w tym wspaniałym darze natury której dookoła tak wiele a my chowamy się przed nią tak głęboko usprawiedliwiając to okrojonymi możliwościami…..
Farsa…
Nikt inic nie zatrzyma mojej pogoni za ideałami.
Nikt i nic nie spowoduje , że zmienię swoje podejście do wędkarstwa.
Za długo na to pracowałem.
Nie ma takiej przeszkody która mnie zatrzyma – bo życie jest tylko chwilą w której nie ma czasu wiecznie coś naprawiać więc czas się nauczyć błędów unikać.
Jest jeszcze coś……..
Niczym dar z niebios – okoliczna woda okazała się rajem spławikowym.
Piękne płocie chcące wyrwać odległościówkę z ręki, walecznością nie odbiegające od swych kuzynów „cyprinusów”
Czy można chcieć więcej?
Można …… Więcej czasu , ale i o to nie problem.
Dobro Klasztorne – Prawie Tak Samo
Dobro Klasztorne - Prawie Tak Samo Prawie tak samo ???? To kontynuacja wątków myślowych, które baczni obserwatorzy moich poczynań mogli śledzić w przeszłości, która w...
Oszukać Przeznaczenie VOL2- Marcin Traczyk
Oszukać Przeznaczenie VOL2 - Marcin Traczyk Dochodziła północ. Ta noc choć nie wyróżniała się niczym szczególnym od poprzednich zostanie ze mną na całe życie.Zmęczony całym dniem...
#PCM2022 – Sensownym Okiem
#PCM2022 - Sensownym Okiem Często nadużywamy stwierdzenia "To będziemy pamiętać do końca życia", ale w tym przypadku to jest stwierdzenie jak najbardziej podstawne.Przyjaźń Pasja...
Oszukać Przeznaczenie VOL1- Marcin Traczyk
Oszukać Przeznaczenie VOL1 - Marcin Traczyk Jeśli miałbym użyć słowa, które zastąpiłoby tysiąc innych, na myśl przychodzi mi tylko jeden wyraz Marzenie. Dzika i...
Dobre Dobro – łowiskowe „przypadki”
Dobre Dobro - łowiskowe przypadki Ostatnie lata w dużej części z wstyd się przyznać małej ilości wyjazdów spędziłem na wspaniałej wodzie jaką jest Łowisko Dobro Klasztorne. Co...
Moja Podróż do Przeszłości
Moja Podróż do PrzeszłościDroga, którą właśnie teraz jadę, miała dla mnie bardzo sentymentalny wymiar, podobnie zresztą jak i cel wyjazdu. Zawsze w porach zimowych, rysuję w...
„Jebaniec w Koronie”
„Jebaniec w Koronie”Jako miłośnik filmów katastroficznych, który nie opuścił chyba żadnej produkcji, którą wypuściła światowa kinematografia, trudno mi się w tej sytuacji...