Dzikość w moim sercu
Machina w swojej nowej odsłonie zaatakowała nasze trofea. Oczywiście pamiętajmy , że na tyle machina atakuje na ile jej na to pozwolimy co nie zmienia faktu , że ostatnimi czasy łowienie ryb stało się nie modne.O wiele lepiej wyglądają zasiadki bezrybne które stanowią o POTĘDZE łowiska na którym się znajdujemy, bo przecież mistyczna sztuka połowu karpia nie przewiduje , że dzika woda może stać się wodą – no właśnie ……. Jaką? Co łączy te wszystkie ryby??? Niewątpliwie łowca , ewentualnie ten który je trzyma bo można sam wyczyn podważyć więc pozostańmy przy tym, że jakąś część mają wspólną.Ciepło ……….Następne podobieństwo. To jest karp – bynajmniej tak się może na pierwszy rzut oka wydawać co w przypadku „łuskacza” można by było na niektórych wodach o dużej presji zjadaczy mięsa zakwalifikować do gatunku przerośniętej japonki a już na pewno łączy je jedna podstawowa zależność.
Te stworzenia nie potrafią żyć bez wody. Gdyby one miały troszkę rozumku i mogły posłuchać jak im te wody podzieliliśmy to „łuskaczowi” opadły by łuski ze wstydu a reszta by się w nie z tego samego powodu przyodziała choć w jakimś stopniu pragnąc schować się przed tymi krwiożerczymi teoriami.
Otóż jeden z tych załóżmy „KARPI” jest złowiony na pięknej dzikiej wodzie – w końcu to woda PZW, więc nie może być inaczej. Drugi – efekt wspaniałego kunsztu „rozkminiania” miejscówki i finezyjnych metod, których nikt dotąd nie zgłębił , bynajmniej tak było do tamtej pory bo później się okazało , że łowi każdy kto odważy się w zatoce dzikiej, choć komercyjnej stanąć. Następny Pan Karp a właściwie to Pani – która jeszcze niedawno pływała w wodzie dzikiej a na skutek wydzierżawienia jej od PZW dziką być przestała, na ostatniej wodzie kończąc, która jest komercją tak piękną i dziewiczą , że wiele dzikich wód powinno się teraz za resztą porozsypywanych łusek po tym przerośniętym karasiu schować…….
Jednak mimo , iż jedne rybki większe, drugie mniejsze to dodatkowo machina je klasyfikuje w rangach osiągnięć.
Ostatnio uległem pokusie i wylądowałem w szponach portalu społecznościowego.
NA „osi czasu” błyszczy się PIĘKNY KARP Z DZIKIEJ WODY – tonie w objęciach szczęśliwego łowcy – waga w przybliżeniu 3kg a sam on nosi jeszcze ślady po zarybieniu z zeszłego roku, gdzie walka o przetrwanie w sadzu kosztowała go utratę 30% łusek… BRAWO – sukces – szkoda tylko , że przesłonięty 5kg paczką firmowego dziadostwa które skusiło do brania tego przebiegłego „cooooomona” nie wspominając o tym jak podobne sukcesy dzielą z nim mistrzowie walenia przed siebie czymś co się sprężyną zowie.
Wstawione zdjęcie z bezrybnej zasiadki „LUBI” 45 osób – za to z innej okraszonej rybami już tylko 10….. W końcu BLEEE KOMERCJA – czego tu gratulować????, ryba zapewne nie walczyła, a już bankowo sama się wyholowała. Oczywiście bez haka , zestawu końcowego i magicznych przynęt których jakość też pozostawiała wiele do życzenia, bo przecież kosztowały jedyne 18zł za kg……….
Opuszczona woda na której kiedyś znaleźliśmy karpie.
DZIKA – by nie było. Nikt w końcu nie brał kasy za łowienie na niej to chyba dzika. Miejscówki zarośnięte i skrzętnie bronione przez nas tajemnice do tego stopnia , że odkładaliśmy wędki na podpórki mając rybę na kiju gdy ktoś do nas się zbliżał, a sami lecieliśmy w krzaki udając rozwolnienie by nieproszony gość po prostu odszedł…..
Później ktoś w końcu podpatrzył nasze dokonania. Poszły w ruch kosy , widły na kuszach skończywszy. Temu delikwentowi zrobiłem kilkadziesiąt fotek błyskając w twarz a na jego groźby tylko odpowiedziałem , ze będzie musiał mnie ta kuszą przebić bym odpuścił. Gdy już emocje opadły zdradził mi , że ostatnią 18 widział 2 lata temu – widział czyli nadział…..Woda dzika……. W pięknej osiedlowej scenerii. Pamiętam ją z czasów gdzie wyprawa na nią to było wyzwanie. Dzika – niedostępna to dzika. Wykopana w latach 40 gdzie również łowiliśmy karpie. I to jakie karpie. Kilkanaście lat temu złowienie karpia ponad 10kg budziło zachwyt w całym mieście, gdzie kilka tysięcy wędkarzy w miejskich kołach wiedziało , że ktoś ( czyli ja ) złowił na tym bajorku takiego potwora. Teraz ta dzika woda wygląda tak. Nic się nie zmieniła przez te dziesiąt a nawet zdziczała bardziej i śmiem stwierdzić, że pośród tylu trzcinowisk na tym małym akwenie uchował się nie jeden potężny cooomon a ranga wyczynu holując go do podbieraka w takich bramkach sięgnęła by gwiazd.
Ale jak to tak??? Pośród bloków??? – karp stąd to nie karp….
Nie….. to nie może być karp.
Gdy kilka lat temu jedno z naszych okolicznych łowisk – dzikich zaznaczam , choć we władaniu Pana właściciela który był jak by mniej komercyjny od całego PZW bo w końcu nawet kasy fiskalnej nie posiadał stało się łowiskiem karpiowym okazało się , że łowienie karpi tam gdzie karpie są jest bardzo proste.
Do pewnego momentu woda je żywiła i nie brały i wszelcy mistrzowie i ich taktyki legły w gruzach by później w pryzmacie dalszego rozwoju dawać rekordy łowiska ludziom w przysłowiowych „gumofilcach” więc gdzie tak naprawdę jest granica komercyjności tego naszego hobby……????
Chyba w nas samych.
Trzeba być wielkim ignorantem by nie stwierdzić , że takie łowisko nie jest urocze a już chyba naprawdę postradać zmysły by polemizować z faktami i wobec jego historii sięgającej kilku pokoleń podważyć jego naturalność – przepraszam dzikość. Właśnie – w trybikach machiny jesteśmy my. Wybiegamy w skarpetkach do brania i na kilkanaście minut zapominamy o całym świecie oddając się tej chwili która nadeszła długo wyczekiwana by finalnie ją podebrać. Oddam wiele by takie chwile trwały wiecznie. Świadomie wybieram miejsca w których się realizuję i proszę to uszanować bo tym razem ostrzegam. TO JA MOGĘ BYĆ DZIKI…Materiał pół żartem pół serio ale to wszystko zaczyna być irytujące. Ta pogoń za spektakularnymi sukcesami zaczyna wyglądać tak jak byśmy tracili radość z własnych dokonań. Daliśmy się zaszufladkować cyferkami z topowych światowych łowisk? Może uwierzyliśmy w stwierdzenia typu , że każdy szanujący się karpiarz powinien kiedyś odwiedzić Cassien??? Dla mnie osobiście, każdy szanujący się karpiarz powinien odwiedzić choć raz w życiu psychologa – by się czasami potrafić opanować przed popadaniem w skrajności.Witajcie w machinie. Dzika woda czy komercja???? Oto jest pytanie. Komercja na którą niewielu się dostanie bo człowiek wpuszcza tam wyłącznie ludzi zaufanych. Czy odmówicie jej dzikości ??? Silne karpie , większość nie kłuta ani razu – lubią najbardziej kukurydzę bo tylko ją znają. Tubylcy nie wiedzieli nawet co to jest wiodąca firma XXXXXX a na matach kładli wspaniałe ryby które woziły ich po wodzie na łodziach. Mimo wszystko KOMERCJA cena w zależności jaki właściciel ma humor od 5 do 30zł za dobę. Zmęczony jestem tym wszystkim. Tymi ideologiami nadętymi jak stary paw i wiecznym doszukiwaniem się celowości swoich działań bo wpadłem w ta machinę po uszy jak wszyscy. Ten rok poświęciłem na kilka wyjazdów w miejsca gdzie ciągnie wielu. Gdybym został zrzucony ze sprzętem z jakiegoś stalowego ptaka niczym Jose Arcadio Morales i znalazł te wody nie wiedząc czym są bym był zachwycony a tak ….. KOMERCJA – bleeeee
Prawda jest brutalna. Sens Życia powstał dzięki komercji. Powstał dzięki najpiękniejszej wodzie na jakiej byłem która wbiła się we mnie swoim klimatem i tajemniczością. Pierwszy poranny pik i ta kilkunastosekundowa cisza która zwiastowała późniejszy odjazd będą mi towarzyszyły przez całe życie. Banalne…….. ale szczere.
Bo to my kreujemy nasze postrzeganie tego co robimy – komercja????? , karpiowy burdel????
Wstyd mi za ten świat który wprowadził takie podziały które tak sztywno klasyfikują wody stawiając takie łowiska w jednym rzędzie z wykopanymi kwadratami które powstały po to by jak najlepiej wykorzystać linie brzegową do zarabiania kasy. Witajcie w machinie. Machinie która mogła by mieć tak wiele odsłon jak wiele ludzkich charakterów i pewnie tak się dzieje.
Całe szczęście , że nie musimy o wszystkim czytać 😉 DZIKA CZY KOMERCYJNA???? Najważniejsze, że piękna….. a ryby z niej cieszą bo to o nie głównie w wędkarstwie chodzi.
Daniel Kruszyna
Noc
NocPowstało wiele teorii na temat łowienia a najwięcej na temat zwyczaji ryb które zawsze można próbować obalić jednym prostym stwierdzeniem „tylko ryba może czuć jak ryba” , a...
Polonijne przemyślenia – Gosławice 2015
Co się stało z Moim Sensem ???365 dni…..tyle przyszło mi czekać by po raz kolejny przeżyć szczęście które zaoferowali mi polonijni przyjaciele . Być z Wami nad wodą, to tak jak...
Plum ………… no i poszło
Plum ............ no i poszło W ostatnich czasach jakoś nie bardzo chce mi się pisać o samym wędkarstwie, tj. stricte wędkarskich sprawach np. jak to połowiłem gdzie byłem i...
Skazany na samotność
Skazany na samotnośćZima . Ten martwy dla mnie czas traktuję jako okres ładowania akumulatorów do ucieczki przed tym co mnie otacza. Rodzina , praca , przyjaciele………… ważne...
W pogoni za marzeniem
W pogoni za marzeniem„Karpiowanie” miało być dla mnie odskocznią od monotonii życia, sposobem na bliższy kontakt z naturą i jej pięknem, oraz dodatkowo pasją, która wytwarza...
Ryba na zbyt wielką patelnię
Ryba na zbyt wielką patelenięMateriał będzie długi jak ktoś spodziewa się epopei pełnej wspaniałych wędkarskich osiągnięć już teraz może sobie tą lekturę darować bo będzie to...
PRĄDKI – SPOTKANIE KCT 2011
PRĄDKI – SPOTKANIE KCT 2011Tegoroczne spotkanie utwierdziło wielu w przekonaniu , że powinniśmy się spotykać dopóki sił nam starczy by razem w takim gronie ze sobą wytrzymywać....