„Jebaniec w Koronie”
Jako miłośnik filmów katastroficznych, który nie opuścił chyba żadnej produkcji, którą wypuściła światowa kinematografia, trudno mi się w tej sytuacji odnaleźć. Pomijam już fakt, iż osobiście uważam, że media zrobiły nam tą potworną propagandą kataklizmu większe „kuku” niż zrobi cała ta „koronofobia”, to nie da się racjonalnie na wiele zagadnień patrząc nie zauważyć, iż w najbliższych miesiącach mamy przesrane.
Pominę tutaj następne wyobrażenie, że przesrane będziemy teraz mieli przez lata pod bardziej lub mniej zasadnym płaszczykiem przerzucania odpowiedzialności za wszystko na małego biało czerwonego „jebańca w koronie” – i proszę tutaj nie upolityczniać, nie o tego jebańca o którym myślicie chodzi…………..
Nawet przypadkiem wykonane zdjęcie z nowo odkrytej funkcjonalności aparatu pokazuje, że pomimo tego globalnego chaosu, żyć trzeba bo ziemia i tak, bynajmniej do jakiegoś trudno określonego czasu będzie się kręcić, pośrednio stawiając na niebie niezauważalne, rozciągnięte w różnicach czasu smugi gwiazd i planet.
Pierwsze płomienie słońca spowodowały, iż wydawało się to nawet racjonalne. W końcu gdy wszystko zrobię „Tak Samo” to zapewne w tak przewidywalnym miejscu, uda się spowodować by wyżej zaaranżowana przestrzeń trzcinowisk, nie była tylko tłem do statycznych zdjęć.
Rozwój naszego wędkarstwa, umożliwia nam większą ingerencję w naszą „szansę na sukces”, co ma swoje plusy i minusy. Temperatura wody 6,4 stopnia, ciśnienie ześwirowane, a na dodatek kompletny brak jakichkolwiek śladów ryb na echu. Może się zakopały w mule ???, co by nie dziwiło w obliczu średniej głębokości 1,2m w łowisku………..
Wiem, że co niektórzy czytający ten materiał mogą stwierdzić, iż to zaczyna być lekko powalone, ale co zrobić, to wszystko przekłada się na nasz sukces czy z tego drwimy czy nie. Wiedzieliśmy, iż będzie ciężko o pierwszoplanowego aktora, by odsunął nasze procesy myślowe jak najdalej od tego „jebańca w koronie”. Przed wyjazdem zastanawiałem się czy to jest etyczne. Zostawić cały ten „walczący o przetrwanie” świat i z bezsilności, choć na chwilę uciec. Miałem zupełnie inne plany na początek sezonu, przede wszystkim chciałem zająć się pracą, by nie zawieść ludzi którzy pozwalają mi być sobą. Planowałem do początku maja nie myśleć w ogóle o rybach, ale patrząc na tą całą sytuację, zauważam, iż chyba to będzie jedyne co pozwoli nam jakoś normalnie to wszystko przetrwać.
Szkoda, że pojawił się ON, – ale dostajesz ode mnie „czerwonego bana”, ustawiłem dla Ciebie czerwone światełka, STÓJ GNOJU!!!!! Wędkarstwo karpiowe jest świetnym ale bardzo niebezpiecznym sposobem spędzania wolnego czasu. Mam na myśli tutaj jego nadmiar, gdy już nad wodą wykonamy tą ogromną, osadzoną czasami w czasie 30minut ilość czynności mistycznych poprzedzających wzmożony pobór „Szczepionek”. Wtedy okazuje się, ze wędkarstwo karpiowe to bardziej sposób na zrycie sobie doszczętnie „beretu”, niż obcowanie z przyrodą, no chyba że doprowadzimy do bardzo cielesnego obcowania zakończonego poharatanym licem podstarzałego frustrata w kontakcie z malowniczym otoczeniem krzaków okalających nasze miejsce”zasiadki”.
Kiedyś pod wpisem jednego z moich kolegów pojawił się malowniczy komentarz „Pani Zosi” – „ZASIADKA” – ładne określenie libacji alkoholowej – heheheh Dlaczego o tym pisze? Puenta tutaj nie jest model jaki uskuteczniamy, bo nie każdy tak czyni, ale gdy już szczepionki zadziałały, znowu tematem nadrzędnym stał się ten „JEBANIEC W KORONIE”
Gdy budzisz się rano, łaskotany po głowie promieniami słonecznymi walącymi w „back” namiotu, troszkę czasu mija zanim zalogujesz się do bazy. Głowa delikatnie boli, to przez różnicę ciśnień między pierwszym piętrem mieszkania a parterem – zapewne i na 100% nie jest to efekt uboczny „Szczepionek z Polmosu”. Człowiek nieprzyzwyczajony przez okres zimowy. Wytłumaczone – przyjęte jako pewnik. Patrzysz dookoła, nad tobą wisi centralka która w nocy milczała. Hmmmm, może nie działa, a może wędki ukradli???
Dalej trwa proces logowania i gdy już cały system po wielu aktualizacjach stoi stabilnie, dociera do ciebie myśl brutalna.
PORAŻKA……….. Wędki są, nie wiesz czy się cieszyć – taka proza życia. Cholera a znowu zrobiłem „tak Samo”, trzeba może było zrobić inaczej i zamiast myśleć wieczorem o ukochanej, zastanowić się dokładniej, czy by jednak tej prawej wędki nie postawić lekko w lewo ??? nie zastosować dłuższego włosa??? Wszystko przez te”baby” i oczywiście przez „jebańca w koronie”
Niemrawo zmierzasz do „kuchni” – w końcu jesteś na „zasiadce” – ma się te rzeczy, znaczy się kolega ma, bo kurcze kompletnie mi to nie potrzebne ale jak ktoś ma to BIEREĘ………. i następuje sielanka. Twoja wyobraźnia zaczyna rysować poranną wizję stania w metrowych odstępach po chleb a tu taka uczta. Oczywiście żartuję, o kurwaaaaaaa – to nie są migawki z filmu, to się dzieje. Zawsze w takich chwilach wkręcają mi się myśli o tym jak miałem ciężko w życiu i jaki teraz mam raj. Nie jestem leniwy, nie jestem – ja po prostu mam mały koszyk potrzeb przykryty szczelnym wieczkiem obaw, nic na to nie poradzę. Nic nie poradzę na to, że mam zasady, że jestem niedzisiejszy, że z uśmiechem podążam przez to pierdolone życie i ze lubię zjeść jajecznicę z boczkiem dopchniętą porcją kiełbasek nie do przejedzenia. Gdy tak się tym raczę mam wyrzuty sumienia – ale to jest mój raj, ty „JEBAŃCU W KORONIE”
Wracając nad wodę, trzeba przewieźć zestawy. UPS……… ulokować w innym miejscu, założyć bardziej złotą kulkę na prawej a platynową na lewej. Na środkowej założymy taką matową dla jakiegoś karpia, który nie lubi przepychu. Pojawiły się ryby w łowisku, zestawy położone IDEALNIE, zrzucone punktowo na głowę stojących nad dnem ryb. Kamery przygotowane – BĘDZIE SIĘ DZIAŁO. Ta…….. Mój przyjaciel , z uwagi na wartką akcję w następnych godzinach dostosował się do zaistniałej sytuacji, delikatnie pochrapując i mrucząc namiętnie. Czasami nie rozumiem tego stworzenia. Nie do okiełznania w blokowisku, szczekający na karaluchy, sadzący się na każdego przechodzącego Yorka, pokornieje nad wodą. Nie interesuje go żadne wycie „kojotów”, wychudzonych i nieszanowanych przez „bambrów” strażników mienia, którzy zasługują na „Jebańca w koronie” .ehhhhhhhhh
Leży sobie w śpiworku i kontenpluje. Znaczy się , ścieka mu ślina w prawo lub w lewo w zależności od szansy na branie. Nad wodą daję mu wielką swobodę. Boję się, że kiedyś go w ten sposób stracę, ale to część naszego życia. Straty, niepewność, tak jak nad wodą, dlatego tu wracamy, a każdy organizm żywy powinien mieć swobodę. Może poza „Jebańcem w Koronie”
Cholera jasna, ryby nie udało się złowić. Ani mi ani Bartkowi, osobie która stała się w ostatnim czasie dla mnie bardzo ważna i nie tylko dlatego, że robi mi jajecznicę nad wodą, choć dzięki temu żona zaczęła mi robić kawę po powrocie……. Zazdrosna czy co ??? Znów zrobiliśmy wszystko „tak samo”. Mimo wszystko było inaczej, to nie cieszyło – bynajmniej mnie, nie tak jak zazwyczaj. Ja się po prostu boję. Nie tak bardzo tego co się dzieje, choroby, zagrożenia bezpośredniego bo jestem świadomy jak innych gorszych rzeczy na nas czyha a sytuacji, że gdy wszystko się ustabilizuje świat będzie jeszcze gorszy bo będzie musiał odrobić swoje straty co uderzy w tych którzy niestety są malutkimi pchełkami w tym trybiku świata. Boję się sytuacji, gdy każda nasza „zasiadka” będzie wyłącznie ucieczką od tego dziadostwa, że każde niepowodzenie wędkarskie urośnie do rangi potwornego niespełnienia.
Ciężko się pisze o bezrybnych zasiadkach, ale to element naszego fanatyzmu. Te porażki powodują, że wracamy się odkuć a teraz najlepiej by było po prostu zafundować sobie łatwym sumptem euforię która przykryje ten „agonalny stan umysłu”. Niestety się nie udało i taką pustkę teraz czuję. Najchętniej bym jutro tam wrócił. Posłuchał bulgotania przelewającej się w piecyku nafty, które powodowało, iż całą tą zasiadkę odbyłem w półśnie, wiele razy myśląc o wielu sprawach, wychodząc z namiotu i ciesząc się tym co tak łatwo można stracić….. Jak mogę delikatnie zaapelować – Nie przyczyniajmy się do tego by ludzie coś tracili. Życie jest krótkie i kruche Ty „Jebańcu w Koronie” ZE MNĄ NIE WYGRASZ…………..
Daniel Kruszyna
Co się stało z Moim Sensem ???
Co się stało z Moim Sensem ???Generalnie, aż wstyd się przyznać, ale jakoś w tym komercyjnym pędzie zapomniałem, iż ciąży nade mną coraz trudniej wypełniany obowiązek bycia sobą....
PIK……………
PIK……………Gdy byłem taki piękny i młody jak Wy, nad wodę jeździło się wyłącznie z miłości do wędkarstwa i kontaktu z rybą. Nie było takiej masy sprzętu, nie było czym się cieszyć...
Ocalić od zapomnienia………
Ocalić od zapomnienia………Wiosna tego roku nas lekko oszukała, co nie zmienia faktu, iż pognała wielu z nas nad wodę byśmy w końcu zrealizowali nasze zamrożone marzenia. Co z nimi...
Moje Miejsce – Mariusz Toruński
Moje Miejsce – Mariusz Toruńskiestem jak zakurzony człowiek w małym zakurzonym namiocie, pomyślałem kiedyś o sobie. Czasu na przemyślenia miałem aż nadto. Zaczęło się w nocy...
Przewrotny „Czynnik Szczęścia”
Przewrotny „Czynnik Szczęścia”Kiedyś to było niedopuszczalne. Wspaniała zasiadka, która zakończyła swój żywot wyłącznie na portalu komercyjnym. Można by pomyśleć, że nic...
Kadr z Sensownego Filmu
Kadr z Sensownego FilmuZnów piszę do was w Sensownym Kąciku i znów wracam myślami do czasów kiedy nie do pomyślenia było , że jakiś gość z księżyca o teoriach zakrawających na...
Wczesnowiosenny Marazm
Wczesnowiosenny MarazmWczesnowiosenny marazm wkradł się na łamy „Sensownego Kącika”. Pierwsze ryby na przysłowiowej „macie” a w duszy pustka. Niby cieszą , wręcz radują a coś nie...