Lubię wracać tam, #CzarnyStaw
Nad wodą cisza ma inny smak. Szmer fal nie potrzebuje tłumacza, a powietrze nasycone wilgocią staje się tłem do rozmowy, której nie trzeba wypowiadać. Może dlatego tak często wybieram samotność — bo tylko w niej nie muszę się godzić na półprawdy, kompromisy uczuć i ludzi obok, którzy są… ale jakby ich nie było. Bo bycie z kimś nad wodą, w miejscu tak prawdziwym, wymaga obecności kompletnej — duszy, myśli, spojrzenia w tym samym kierunku.
Wędkarska przyjaźń to nie liczba wspólnych zdjęć, a liczba ciszy, którą umiemy razem dzielić, nie czując potrzeby wypełniania jej słowami. To wspólna pasja — jak ogień w jednym ognisku, który nie parzy, tylko grzeje. To radość z kadru uchwyconego nie tylko okiem kamery, ale też sercem. Bo tylko z kimś, kto podobnie widzi świat, możesz zrozumieć, że kałuża to lustro nieba, a świst wiatru nad taflą jeziora — to zaproszenie do stworzenia filmu, który nie potrzebuje aktorów, tylko prawdy.
Być z kimś nad wodą… to znaczy dzielić się zachwytem. To zatrzymać się na dłużej przy odbiciu światła w falach, bo ktoś też to zauważył. To pielęgnować szczegóły — tak jak montażysta pielęgnuje klatki filmu — z troską, z czułością, ze świadomością, że właśnie z tych drobnych rzeczy powstaje coś większego. Woda nie znosi fałszu. Dlatego nie ma sensu być nad nią z kimś, kto nie potrafi patrzeć tym samym okiem.
Więc jeśli już mam dzielić ten brzeg — to tylko z kimś, kto naprawdę jest. Kto z milczenia zrobi muzykę. Kto zamiast mówić: „Zróbmy film”, powie: „Zatrzymajmy ten moment”. I wtedy nie jestem już sam. Bo jesteśmy razem — naprawdę.
Nad wodą. W kadrze. W prawdzie.
Powyższe słowa mają w sobie czułość i gorycz jednocześnie — jak piosenki Młynarskiego, które śmieją się przez łzy. W tych słowach nad wodą — i tych myślach po niej — pulsuje coś więcej niż tęsknota. Pulsuje świadomość, że bliskość to nie to samo co obecność, że nie każdy, kto idzie obok, rzeczywiście jest z nami. I że samotność w prawdzie bywa bardziej kojąca niż tłum, w którym jesteśmy niewidzialni.
„Wszyscy lubimy wracać gdzieś, gdzie nam dobrze” — ten wers to przecież nie o miejscu, a o stanie duszy. O tym szczególnym „gdzieś”, które czasem przybiera kształt człowieka. Gdy takiego spotkamy, nie musimy już grać. Nie musimy tłumaczyć, że chcemy usiąść w ciszy, popatrzeć na wodę, nagrać film, w którym więcej mówią obrazy niż słowa. Bo ten ktoś czuje to samo. I to właśnie jest dom. Pytanie ??? ilu z nas wraca tylko po to, by zrozumieć, że już nie ma do czego? Ilu z nas próbowało dzielić się sobą z kimś, kto był tylko pusto opakowanym echem? Źle się idzie przez życie samemu, to prawda, ale jeszcze gorzej iść z kimś, kto nie widzi twojej drogi, a tylko wciąż prowadzi na manowce. Bo dzielenie przestrzeni z kimś, kto nie potrafi dzielić duszy — to jak kręcenie filmu na zgaszonej taśmie.
Czasem wydaje się, że nasze życie to niekończący się casting — sprawdzanie, czy to już, czy to ten. A kiedy zawiedzeni wychodzimy z kolejnej sceny, pytamy: „Czy ktoś tam u góry nie ma z tego niezłej zabawy?”. Czy nie jesteśmy przypadkiem bohaterami tragikomedii pisanej przez los, w której uczymy się przez ból, kochamy przez stratę, rozumiemy przez odejście?
Może właśnie taka jest natura tej tułaczki. Może mamy błądzić, żeby nauczyć się nie ufać pierwszemu światłu, tylko temu, które świeci, gdy wszystko inne gaśnie. Może mamy kochać nie tych, którzy są obok, ale tych, którzy są z nami. Nie da się tego nauczyć
w teorii. Trzeba poczuć — tak jak czuje się wiatr nad wodą, który przez moment przypomina oddech kogoś bliskiego.
I wtedy, nad tą wodą, znowu chcemy być sami. Ale już nie z samotności. Z tęsknoty za prawdą, którą kiedyś — może jeszcze w tym życiu — ktoś będzie gotów z nami dzielić. Klatka po klatce. Bez fałszu. Z sercem.
Łowisko Czarny Staw.
Tu czas nie biegnie — on siada obok ciebie i milczy. Nie musi się spieszyć, bo wszystko, co ważne, dzieje się teraz. Oczy błądzą po tafli wody, po liniach brzegowych rysowanych z namysłem i sercem. Po dziesiątkach miejsc, które nie kuszą hałasem, lecz subtelnym zaproszeniem: „Zatrzymaj się. Popatrz. Zrozum.”
To przestrzeń stworzona przez pasjonatów — przez ludzi z Polskiej Federacji Wędkarstwa Karpiowego, którzy zamiast mówić o miłości do natury, zbudowali ją. Tu każda gałąź ma swoje miejsce, każda platforma nie tylko służy, ale też opowiada historię. To nie jest łowisko — to krajobraz emocji. Gdy „zarzucasz wędkę”, zaczyna się coś więcej niż sportowe zmaganie.
Zaczyna się dialog — z wodą, z ciszą, z samym sobą. Bo linia, którą trzymasz w dłoniach, biegnie równolegle z tą niewidzialną, duchową linią: tą, która łączy nas z tym, co piękne, prawdziwe i pełne skupienia.
Tu, nad Czarnym Stawem, nie chodzi tylko o złowienie.
Chodzi o uchwycenie.
Czasu. Widoku. Myśli i tego jednego momentu, w którym stajesz się częścią pejzażu. Nie tylko go obserwujesz — ty do niego należysz. Wtedy samotność nie boli. Bo jesteś z kimś — choćby to była tylko natura, woda, niebo. Albo ten jeden człowiek, który też rozumie, że w tej chwili nie chodzi o słowa. Tylko o wspólne milczenie, które znaczy więcej niż niejedna rozmowa.
Czarny Staw — to nie miejsce, do którego się jedzie.
To miejsce, do którego się wraca.
Jak do słów Młynarskiego melodi i aksamitnego głosu Wodeckiego.
Jak do kadru, którego nie trzeba montować, bo już sam w sobie jest doskonały.
Daniel ELredaktore Kruszyna
W pogoni za marzeniem
W pogoni za marzeniem„Karpiowanie” miało być dla mnie odskocznią od monotonii życia, sposobem na bliższy kontakt z naturą i jej pięknem, oraz dodatkowo pasją, która wytwarza...
Ryba na zbyt wielką patelnię
Ryba na zbyt wielką patelenięMateriał będzie długi jak ktoś spodziewa się epopei pełnej wspaniałych wędkarskich osiągnięć już teraz może sobie tą lekturę darować bo będzie to...
PRĄDKI – SPOTKANIE KCT 2011
PRĄDKI – SPOTKANIE KCT 2011Tegoroczne spotkanie utwierdziło wielu w przekonaniu , że powinniśmy się spotykać dopóki sił nam starczy by razem w takim gronie ze sobą wytrzymywać....
Mochelek- Spotkanie KCT 2010
Mochelek – SPOTKANIE KCT 201oNiestety, ale grafiki gdzieś uciekły w zapomnienie - przypadek ???? Hmmmmm „Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem, czas – to...
Krzekotowo- Spotkanie KCT 2009
Krzekotowo- Spotkanie KCT 2009Nic nie trwa wiecznie. Kolejne spotkanie z mam nadzieję ,cyklicznych spotkań dobiegło końca. Na gorąco można pokusić się o błędne komentarze bo było...
Mochelek- Spotkanie KCT 2008
Mochelek – SPOTKANIE KCT 2008Niestety, ale grafiki gdzieś uciekły w zapomnienie - przypadek ???? Hmmmmm Kilka miesięcy temu podczas rozmowy z Darkiem powstał pomysł spotkania w...
12 stóp
12 STÓPTyle zazwyczaj dzieli mnie od wędek – daleko ? A dodałem , iż od przelotki ?Zasiadka z dolnikiem wędki w namiocie , ewentualnie skrytym pod czaszą parasola to jest to co...