Mochelek – SPOTKANIE KCT 201o
Niestety, ale grafiki gdzieś uciekły w zapomnienie – przypadek ???? Hmmmmm
„Czas to nie droga szybkiego ruchu pomiędzy kołyską a grobem, czas – to miejsce na zaparkowanie pod słońcem by znowu usłyszeć piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii”
Wspaniała była to zasiadka…….. Po raz trzeci spotkaliśmy się wszyscy razem by spędzić kilka dni w elitarnym towarzystwie ekipy KCT i przyjaciół.
Przez kilka dni przed wyjazdem kontrolowałem tylko dwie rzeczy – ilość ludzi którzy mi zaraz obwieszczą że nie dadzą rady dojechać i pogodę która wyraźnie nie chciała dać się ubłagać.
Jeszcze dzień przed wyjazdem lało jak z cebra ale chociaż wyglądało na to że ludziska nie zawiodą 😉 I tak się stało od samego rana w czwartek stawiamy się ponownie na „Mochelku”.
Wybieramy najdłuższy brzeg by znowu usiąść razem. Rozkładamy cały majdan i oczywiście relaksik – grillek i coś mocniejszego na lepszą integrację bo ponownie mamy w swoich szeregach nowego członka PiotrkaWędki zarzucone słoneczko wychodzi jest super – luzik totalny , każdy uśmiechnięty i bardzo zadowolony ze spotkania z przyjaciółmi. Zdajemy sobie sprawę że wybór łowiska nie ukrywając trudnego i obłożenie wybranej miejscówki nie daje nam wielkich szans na wielkie wyniki wędkarskie.Las wędek to idealne słowo by określić obstawienie linii brzegowej, ale przecież wybraliśmy to miejsce by być razem i tylko to się liczy. Wspaniałe kilka dni imprezowania nad wodą. Znamy się w końcu jak łyse konie, możemy porozmawiać o wszystkim -to było bezcenne patrzeć na wasze delikatnie przepite buźki wyłaniające się o poranku z namiotów ;). Super ,że nasza młodzież pojawiła się nad wodą choć na chwilę wyrzucając wędeczki.
Mati – szkoda, ze musiałeś jechać do domku w pierwszy dzień, ale kiedyś w końcu będziesz mógł z nami posiedzieć dłużej;)
Codziennie rano obraz po wojnie – wspaniały widok totalnego luziku i dowód na to ze panowie się nie nudzili w nocy.
W końcu po to tu przyjechaliśmy – oczywiście też po rybki które delikatnie mówiąc były ciężkie do zdobycia 😉 Odwiedzili nas nasi koledzy nie mogący z nami dłużej posiedzieć. Wielkie dzięki dla Tomka Milińskiego ,Menasa, Grześka że choć na chwię z nami posiedzieli oraz specjalne podziękowania dla Wozia który codziennie rano budził nas sms-ami z Kormorana informując o swoich ponadstandardowych osiągnięciach – Szkoda , ze Cię nie było. Ale wędkarska zasiadka nie może obejść się bez rybek. Pierwszy przełamał się Pawełek – super holować karpia mając 16 kibiców Karp 5,5kg złowiony przy takiej VIP-owskiej publiczności to wspaniałe przeżycie .
W międzyczasie opustoszały trybuny dla vipów i zaczęło się churalne śpiewanie wspaniałej pieśni VALENCJA – która stała się hymnem imprezy.
Piątkowa noc będzie długo w naszej pamięci – wspaniała atmosferka – wiele butelek alkoholu i na koniec gdy już wszyscy byli kompletnie zwiotczeni branie u Perlika. Zacinam ja i krzycząc „Dajcie tu Perlika” ściągam szczęściarza do wędki. Wspaniały Hardcorowy hol – wiele odjazdów i skasowanych pobocznych zestawów z potężną dawką krzyku adrenaliny i wielkim sukcesem którym jest wyjęcie z tej wody tak wspaniałej ryby. Była noc – totalna sielanka wiele gratulacji i obcałowywania szczęśliwego Krzyśka potem sen a rano sesja zdjęciowa
Karp 13,500kg mistrza zasiadki – Roda Perliksona. Zdjęcie jak go tuli pokazuje realne gabaryty ryby i łowcy 😉
Na koniec Paliwko wręcza Perliczkowi nagrodę w postaci żyłeczki, którą obiecał nam do końca sezonu rozplątać.
Ostatni dzień upłynął w wielkiej nadziejii na rybę w nocy ale cóz – skończyło się na kilku leszczach, które zaatakowały nasze kulki.
Daruś w swojej samotni na 150 metrowej wywózce.
Gdy przyjechałem do domu i włączyłem kompa by napisać ten artykuł napisał do mnie BC – z pytaniem jak było? Trudno mi wyrazić to słowami – co mam wam powiedzieć , że znowu mi leciały łzy jak się z wami żegnałem? Przecież to widzieliście sami. Jak było? Było tak pięknie jak musiało być w końcu jesteśmy wspaniałą ekipą. Bardzo się cieszę z tego że dołączyli nowi ludzie , że po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu że jesteście niesamowici. Cieszę się , że teoretycznie to zorganizowałem i mogę siebie nazwać ojcem tego spotkania choć tak naprawdę to zorganizowaliśmy je razem podejmując tą inicjatywę. Cieszę się niezmiernie z życiówki Perlika złowionej właśnie podczas naszego spotkania . Wierzę ,że za rok znowu spotkamy się razem – w tak zacnym gronie i znowu się wzruszę jak będę wyjeżdżał ……….
Mój pokój Pasją wypełniony
Mój pokój Pasją wypełnionyMoże dziwić tytuł ,ale tak jest ,to właśnie moja domowa oaza w której się zamykam co jakiś czas ,by znowu przenieść się w czasie do tych wspaniałych...
Noc
NocPowstało wiele teorii na temat łowienia a najwięcej na temat zwyczaji ryb które zawsze można próbować obalić jednym prostym stwierdzeniem „tylko ryba może czuć jak ryba” , a...
Polonijne przemyślenia – Gosławice 2015
Co się stało z Moim Sensem ???365 dni…..tyle przyszło mi czekać by po raz kolejny przeżyć szczęście które zaoferowali mi polonijni przyjaciele . Być z Wami nad wodą, to tak jak...
Plum ………… no i poszło
Plum ............ no i poszło W ostatnich czasach jakoś nie bardzo chce mi się pisać o samym wędkarstwie, tj. stricte wędkarskich sprawach np. jak to połowiłem gdzie byłem i...
Skazany na samotność
Skazany na samotnośćZima . Ten martwy dla mnie czas traktuję jako okres ładowania akumulatorów do ucieczki przed tym co mnie otacza. Rodzina , praca , przyjaciele………… ważne...
W pogoni za marzeniem
W pogoni za marzeniem„Karpiowanie” miało być dla mnie odskocznią od monotonii życia, sposobem na bliższy kontakt z naturą i jej pięknem, oraz dodatkowo pasją, która wytwarza...
Ryba na zbyt wielką patelnię
Ryba na zbyt wielką patelenięMateriał będzie długi jak ktoś spodziewa się epopei pełnej wspaniałych wędkarskich osiągnięć już teraz może sobie tą lekturę darować bo będzie to...