Ryba na zbyt wielką patelenię
Materiał będzie długi jak ktoś spodziewa się epopei pełnej wspaniałych wędkarskich osiągnięć już teraz może sobie tą lekturę darować bo będzie to srogi pojazd wędkarskiej braci z elementami samokrytyki poparty dowodami bezradności wędkarskiej mimo wielkiego zaangażowania i mam nadzieję , że nawet jak nie znajdziecie słów by odpowiedzieć to chociaż zgodzicie się z niektórymi elementami mojego sfrustrowanego monologu……Gwoli wyjaśnienia rozprawa dotyczy pięknego niegdyś łowiska pełnego wspaniałych okazów leszczy , węgorzy i sandaczy, które odeszły w niepamięć w większości przetrzebione przez amatorów pięknego sportu jakim jest wędkarstwo…..
Zapraszam na wspólną zasiadkę – jedną jedyną noc która definitywnie zaważyła o tym , że zakończyłem jakiekolwiek próby udowodnienia sobie , że warto tak kiedykolwiek pojechać.Hehehehe – no chyba nie myślicie że będę tu pisał o ślimakach Możecie wierzyć lub nie – do tej doby na łowisku przygotowałem się jak nigdy – nawet na karpie, które tak ostatnio ukochałem czasami nie potrzeba takiego zaangażowania bo łatwiej je niekiedy złowić niż porządnego leszcza w tych czasach. Ledwo wytargałem rower z piwnicy – nie wiem czy kiedykolwiek był cięższy. Trzeba było go rozpakować by zejść ze skarpy.6kg zanęty – kukurydza , pellet , baza Magnum , atraktor ochotkowy, konopie prażone lekko przesypane piernikową przyprawą dało naprawdę wspaniałą mieszankę która mogła skusić piękne okazy leszcza a kto wie, może też i karpia choć na tak dużej wodzie było to raczej mało realne z tak krótkotrwałym obstawieniem miejscówki.Hmmmmmm – przygotowałem pierwszą porcję kul zanętowych – pierwszą z trzech jakie posłałem do wody.Miejscóweczka – bardzo malownicza – pięknie prezentowały się te głazy nad wodą
Miejsce nie nosiło znamion bytności wędkarza , bądź byli tu bardzo porządni nie zostawiając śmieci w co wątpię . Wszystko gotowe miejsce zanęcone, wędeczki czekają – wędkarz nawet z butów wyskoczył by odnieść sukces …………….
Początek – obiecujący ………. rozumiem przez to brak brań co jest lepszym zwiastunem niż natychmiastowe drgania „żyletek”. Zanęta zaczęła pracować i łowisko pokazuje swoje zasoby – obraz nędzy i rozpaczy – rybki małe, aż dziw, że dawały radę kukurydzomadziastoczerwonorobakowej kanapce. Brania dość częste – wnerwiająco skaczące , a rybki ………… dla mnie tragedia.Nie tego się spodziewałem ale przecież rozsądnie podchodząc do tematu na co liczyłem??????? Pojawiają sie jacyś dwaj goście – wyrastają jak z ziemi – Dzień dobry . Ogólnie spoko ludzie – opowiadają o tym co słychać w tym sezonie – nic co by mnie zaskoczyło. Na rybkę lipa – biała ryba lipa . Wracamy do opowieści z dawnych lat. Opowiadają o swoich wspaniałych wynikach dawno temu do czego wrócę w podsumowaniu …………………….
Odchodzą gdzieś w krzaki …… już zacząłem podejrzewać że idą się „zabawić” zresztą co mnie to obchodzi ……….. Po pół godzinie wychodzi jeden kładą koło mnie czarny worek pełen czegoś co okazało się rybami „Masz młody” – toć nie pojedziesz do domu bez ryb ……… protestuję i tłumaczę ,że nie biorę ryb do domu ale kwitują to stwierdzeniem – „nie pie ” i odchodzą – rzucam darczyńcom krótkie dzięki i zaglądam do wora ………………………….. ale „myst” tragedia większa niż na wędce w dodatku ryby raczej już nie żyły od 2 dni Wywalam ten worek w krzaki ……….. nawet kłusownicy mają biedę – chociaż tyle pocieszenia 😉 Łudzę się nadal ze noc przyniesie jakieś zmiany – ale nie przyniosła. Leszcze jak na załączonym porannym obrazku – ten skacząc po piasku zaparkował przy kamieniu choć wydawać by się mogło że fotka pozowana.
Plon nocny stanowi pewnie 1/5 tego co złowiłem ale większość ryb nie trafiła do siatki bo ciężko się rzuca do celu w ciemnościach Ogólnie – brały jak wściekłe …………….ale cóż czy to sukces czy porażka – wielu „starszych panów” by skakało ze szczęścia – niestety poległem, choć czy to moja wina, że nie można się dostać do ryb które są śladową populacją we wodzie? miało być podsumowanie ……. Rozmawiając z tymi dwoma „kłusolami” przypomniały mi się stare czasy. Byłem młody ale nad wodą widziałem wiele . Jak bym się zachowywał gdybym był starszy???????? Obawiam się, że podobnie. Świadomość i kult pewnych poprawności nadeszła z rozwojem cywilizacyjnym kiedy wędkarstwo stało sie super hobby, któremu towarzyszy tak wiele ideologii. Powstały zasady typu ” No KILL” , które raczej są następstwem wielkiej propagandy zasad panujących na łowiskach niż następstwem samokrytyki i wyznawania zasady „co z jeziora to do wora” samych wędkarzy.
W latach 90, kiedy bez większych problemów można było sobie kupić jakiś tam sprzęt i nie trzeba było ciąć leszczyny by łowićnad wodą, pojawiła się rzesza wędkarzy trzebiących nasze wody. Na to w latach jej świetności sprzedawano ponad tysiąc zezwoleń ……………….. wspomniani wcześniej „goście” chwalili sie dziesiątkami węgorzy, które łowili podczas dniówki. Oczywiście łowili na 10 wędek – bo sam łowiłem wtedy na 3 byle tylko zwiększyć szanse i dodatkowo się spławikiem pobawić ale nie ma co szukać usprawiedliwienia. Kto łowił inaczej ?……………….. pewnie każdy ma podobne epizody a teraz gdy już ryb nie ma zrobiliśmy sie NO KILL 🙂 i biegamy z zacietrzewieniem po brzegu chcąc wszystkich pałą trzaskać w obronie naszych zasad pokazując prawdziwy obraz nędzy jaką prezentuje w dużej części „polski karpiarz”. Sam osobiście karpi nie zabieram ale poza lekkim smutkiem nie mam zamiaru nikogo za ich zabranie palić na stosie.Wracając do tematu – dziesiątki węgorzy i sandaczy x 1000 zezwoleń.
Taka sama sytuacja z leszczem ,który był wynoszony worami a teraz dodatkowo dzięki echosondom udaje się „szarpakom” i „spinningisto-kłusownikom” namierzyć wielkie bliskie rekordom krajowym okazy sandaczy i karpi, o których złowieniu najwięksi fascynaci tylko marzyli przez ostatnie lata.
ŻADNE NAWET NAJLEPIEJ PROSPERUJĄCE GOSPODARSTWO RYBACKIE NIE BYŁO BY W STANIE MIEĆ TAKICH WYNIKÓW I PRZEDE WSZYSTKIM POTRZEB.
Pamiętam sytuację jak wracając od narzeczonej natknąłem się na kolegę, który wypakowywał woreczki z rybkami z samochodu i pomogłem mu zanieść je do domu. Na lodówce wisiała kartka zostawiona przez jego mamę.
10kg do octu 6kg usmażyć i zostawić na stole a resztę …………………………. SPRZEDAJ – był sąsiad spod „szóstki”
Więc możemy teraz oczerniać właścicieli bądź dzierżawców, którzy też swoje dołożyli by te łowiska były jakie są ale musimy pamiętać , że wędkarze też ostro pocisnęli te łowiska i niniejszy artykuł nie ma zadania rozstrzygać kto zniszczył je bardziej.
Przykre to jest ale małe są szanse by uratować takie piękne łowiska. Żeby zaopiekować się takimi wodami potrzeba współpracy na linii wędkarze – właściciel, a dodatkowo zrzeszenia wędkarzy muszą być zasobne w członków co będzie się wiązało z posiadaniem w swoich szeregach „killerów” wszystkiego co zawiśnie na haku. Wędkarstwo to piękne hobby w żaden sposób nie dające przekalkulować korzyści finansowych bo tak licząc zawsze będziemy mieli straty. Wszystkich amatorów mięsa w nierozsądnych ilościach zapraszam do supermarketów , niech nad wodą pozostaną wędkarze, którzy z umiarem wprowadzą na niej naturalną a nie rabunkową selekcję . Jak głosi nasza noblistka pozwolę sobie zmienić te „tragiczne” słowa……………………….
„Wędkarze wędkarzom zgotowali ten los ”
Daniel „Franeek” Kruszyna
Dobro Klasztorne – Prawie Tak Samo
Dobro Klasztorne - Prawie Tak Samo Prawie tak samo ???? To kontynuacja wątków myślowych, które baczni obserwatorzy moich poczynań mogli śledzić w przeszłości, która w...
Oszukać Przeznaczenie VOL2- Marcin Traczyk
Oszukać Przeznaczenie VOL2 - Marcin Traczyk Dochodziła północ. Ta noc choć nie wyróżniała się niczym szczególnym od poprzednich zostanie ze mną na całe życie.Zmęczony całym dniem...
#PCM2022 – Sensownym Okiem
#PCM2022 - Sensownym Okiem Często nadużywamy stwierdzenia "To będziemy pamiętać do końca życia", ale w tym przypadku to jest stwierdzenie jak najbardziej podstawne.Przyjaźń Pasja...
Oszukać Przeznaczenie VOL1- Marcin Traczyk
Oszukać Przeznaczenie VOL1 - Marcin Traczyk Jeśli miałbym użyć słowa, które zastąpiłoby tysiąc innych, na myśl przychodzi mi tylko jeden wyraz Marzenie. Dzika i...
Dobre Dobro – łowiskowe „przypadki”
Dobre Dobro - łowiskowe przypadki Ostatnie lata w dużej części z wstyd się przyznać małej ilości wyjazdów spędziłem na wspaniałej wodzie jaką jest Łowisko Dobro Klasztorne. Co...
Moja Podróż do Przeszłości
Moja Podróż do PrzeszłościDroga, którą właśnie teraz jadę, miała dla mnie bardzo sentymentalny wymiar, podobnie zresztą jak i cel wyjazdu. Zawsze w porach zimowych, rysuję w...
„Jebaniec w Koronie”
„Jebaniec w Koronie”Jako miłośnik filmów katastroficznych, który nie opuścił chyba żadnej produkcji, którą wypuściła światowa kinematografia, trudno mi się w tej sytuacji...