Schyłek lata z życiówką w tle
Schyłek lata …………… najpiękniejszy czas na wspaniałe chwile nad wodą. Od kilku lat ta pora roku daje mi naprawdę wiele radości których doznaję na „karpiowym szlaku”. Tak jak wiosnę i lato poświęcam samotnym wyjazdom to właśnie wczesną jesienią skupiam się na kilku zasiadkach z moimi najwspanialszymi przyjaciółmi.Tym razem po kilku latach emigracji udało mi się namówić na wyjazd mojego wielkiego przyjaciela Kamila.To razem z nim podczas zasiadek kilka lat temu wymyśliliśmy naszą metodę na łowienie na „przeplatane zestawy”. Obieramy sobie 2 miejscówki które nęcimy i stawiamy po jednej swojej wędce w jednym miejscu by uniknąć sytuacji , gdy zestawy jednego są położone w atrakcyjniejszej części łowiska.Miejsce które wybraliśmy na tą zasiadkę jest bardzo trudne. Pełna zaczepów zatoka która potrafi dać ostro w kość i rzucić na kolana niejednego twardziela. Brak możliwości skorzystania ze środka pływającego jest sporym wyzwaniem podczas walki z rybą w zatoce która jest nieosiągalna dla naszego oka. Wiele razy musiałem uznać wyższość karpi które nie dawały się wyjąć ze swojego domu. Jednak za każdym razem wierzyłem , że następny da się z tego miejsca wyprowadzić.
Zasiadka zaczęła się od deszczu. Na tym łowisku to wymarzona pogoda na brania.Podczas ostatniej zasiadki w takich trudnych warunkach które potęgowały liczne burze miałem kilka brań i kilka pięknych karpi wylądowało na brzegu.
Oczekiwanie na przyjaciela , nęcenie miejscówek i rozłożenie sprzętu z zostawieniem miejsca na jego zestawy.
Oczyma wyobraźni widzę na dnie jak położony zestaw obsypany pelletem kusi piękne okazy. Jakie to by było proste……….
Dojeżdża Kamil i wracają wspomnienia – wspominamy zawsze jedną z zasiadek gdzie wszystkie 4 zestawy mieliśmy położone w jednym miejscu. Była to bardzo wąska bramka . Nie dbaliśmy o to czy zestawy się poplączą byle tylko mieć branie.Nad ranem , wszystkie swingery w górze. To było niesamowite . Tym razem karp był zaczepiony na wędce Kamila. Obeszliśmy po wysokiej skarpie połowę wody a karp odwiedził chyba wszystkie pasy trzcin – jak on dał się wyjąć?
Była to jego życiówka i jak do tej pory nią pozostaje. Niestety , nie łowimy już na tej wodzie ale zawsze będę ją pamiętał jako łowisko które zapoczątkowało naszą pasję …………………Noc minęła spokojnie. Co jakiś czas budziłem się i ze smutkiem spoglądałem na zegarek który pokazywał jak najlepsze chwile na branie nieubłagalnie uciekają. Około godziny 6 branie. Zdecydowany hol a na brzegu mały jak to mówimy „Marian”Coś się ruszyło.
Następne 4 godziny zapamiętam do końca życia. Wiadomo , czasami nie da się wyjąć ryby ale żeby dostać aż taki łomot?
Przez 4 godziny miałem na kiju 4 piękne karpie które pokazywały mi jakie jest moje miejsce w szyku , gdy chce się walczyć z przeciwnikiem na tak trudnym terenie.
Gdy analizowaliśmy porażki po ostatniej zasiadce padła sugestia by holować zdecydowanie.
Zestawy rzucone pod dość sporym kątem w prawo. Zacięcie po braniu i mimo próby siłowego holu ryba w zatoce. Ja „spompowałem” ją 20m a ona 40metrów w prawo. Spinka w trzcinowisku. Następne branie po 40minutach. Ryba płynie gdzie chce i parkuje w zaczepie. Następne branie – znów jakiś kołek. Następne – a jakże ……………Apogeum frustracji …………….. pozostaje tylko siąść w polu i rozpaczać.Sięgam po telefon i użalam się nad swoim losem obarczając swoją wisielczą postawą brata Grzegorza i Gniewka . Oczywiście na nich mogę liczyć. Dostaję sporą burę , że mi nie można dogodzić. Nawet na łowisku komercyjnym robię wszystko by znaleźć w łowieniu namiastkę dzikości i jeszcze mam sam do siebie pretensje. To fakt.
Znowu analiza co robić. Wspólnymi siłami decydujemy dokręcić hamulce na maxa i być w pogotowiu.Chyba jednak o tym zapomnieliśmy. Dźwięk – pi pi pi ………. co to jest ?Kamil tylko zdążył krzyknąć „wędka się kładzie”. Podbiegam i zacinam. Na dokręconym hamulcu ryba odjeżdża i parkuje – a jakże w zaczepie.
Wściekły odkładam wędkę na podpórki odkręcam hamulec i odwracam się by wyjść z wody i nagle odjazd……………………. Ryba oczywiście w prawo 🙁
Tym razem decyduję ją po prostu tam wprowadzić. Odpuszczam całkowicie. Wpływa w zatokę na prawie luźnej żyłce. Baraszkuje po trzcinowiskach a ja cierpliwie czekam. Z boku pojawiają się koledzy ze stanowiska obok. Pierwsze sugestie……….. ciągnij , teraz – a ja nic tylko czekam. Musi być naprzeciw mnie, lekko w lewo bo gdy poczuje opór będzie parł do prawej.
Jest coraz bliżej. Pojawia się szansa by go wyjąć. Obawiam się , że podczas tego „luźnego” holu lekko się wyhaczył. Zaczynają się pierwsze próby podebrania. Miękki kij pozwala go przytrzymać bez odjazdów.Pierwsza próba gdy pokazuje się przy powierzchni. Wypływa a ja odnoszę wrażenie się się kompletnie poddał. Jednak źle oceniam dystans i mimo ekstremalnego wygięcia, będącego dużym błędem i dobrą nauką na przyszłość, ryby nie udaje mi się doprowadzić do podbieraka.
Zabrakło około 0,5 metra. Wpływa w trzcinowisko po prawej jednak wypływa i Radkowi udaje się go podebrać.
Jak długo łowię ryby tak jeszcze nie widziałem tak zadowolonego „podbierakowego”. Jest piękny ………… największy jakiego w życiu złowiłem.W podbieraku wygląda monstrualnie. Po wszystkim widzę uśmiechniętego Kamilka – mówi – ale będziesz miał fotki.
Czułem się wspaniale – szczerze mówiąc, teraz jak to piszę jeszcze nie dowierzam , że udało mi się mimo tych wszystkich porażek choć tego miśka wysupłać z tej zatoki by móc mu spojrzeć w oczy ;).Ci którzy znają tą wodę wiedzą jak jest ona chimeryczna, a już łowienie w tej części zbiornika to naprawdę poligon.Dlatego czasami bronię łowisk z pogranicza „komercji” bo niektóre nie zasługują by łowienie w nich porównywać do basenów. Kamilek – tej nocy łowił na cztery wędki. Rano upolował „Mariana” na mój zestaw. Tym razem los był łaskawy dla mnie. Miałem wszystkie brania na swoje kije. I bądź tu mądry.
Przyjacielu ……………. wybacz mi 🙂
Daniel Kruszyna
Wiosna czy jeszcze zima????
Wiosna czy jeszcze zima????Mijające pierwsze dni wiosny nie napawały optymizmem ,lecz chęć wyjazdu nad wodę wraz z kolegami była silniejsza od niesprzyjającej aury. Wczesna...
Moje szczęście z 2ką z przodu
Moje szczęście z 2ką z przoduSwoją pierwszą przygodę z wędką zacząłem?… Sam nie wiem kiedy, było to pewnie z 30 lat temu. Pamiętam do dziś jak zaczynałem od bata z bambusa,...
Mój wielki , wędkarski sukces
Mój wielki , wędkarski sukcesytuł mojego artykułu nie bez przyczyny nosi nazwę „mój wielki sukces wędkarski”. Nazwałem go tak, ponieważ udało mi się zrealizować coś co od wielu...
Zasiadka w barwach jesieni
Zasiadka w barwach jesieniPojawiające się na drzewach liście w kolorze złocistym są nieodzownym elementem końca lata i początku nadchodzącej szybkim krokiem jesieni. Dla...
O dwóch takich co się na karpie wybrało
O dwóch takich co się na karpie wybrałoDaleko, daleko za siedmioma morzami, siedmioma górami w wielkim ciemnym lesie było małe jeziorko. Starzy ludzie powiadali, że kiedyś dawno...
Z pamiętnika pasjonata
Z pamiętnika pasjonataSwoją przygodę z łowieniem metodą włosową oraz według zasady 'złów i wypuść 'zacząłem w maju 2009 r . Wtedy to pojechałem wraz z bratem oraz kuzynem nad...
Goplanica karpiowym rajem ????
Goplanica karpiowym rajem ???? Tytułem wstępu odpowiemy na pytanie zawarte w nazwie tematu. Dlaczego przyrównujemy akurat to łowisko do raju?? – odpowiedź jest bardzo prosta –...