Witaj w Machinie
W maszynie ? Ktoś zapyta, o co chodzi z tym tytułem. Postaram się krótko wyjaśnić owy tytuł jak i przelać na elektroniczny papier kilka przemyśleń związanych z machina, o która w dzisiejszych czasach nie sposób się nie otrzeć. Przesłuchując ostatnio kilka starych kawałków, natknąłem się na utwór Pink Floydów, którego nie słuchałem lata – „Welcome To The Machine”.Pominę już oryginalność dzieła i kunszt autorów, nie bez kozery okrzyknięci zostali niegdyś „psychodelicznym fenomenem wszechczasów”. No dobra ale nie miałem tu o tym pisać, tylko coś po krotce wyjaśnić. Tak wiec o czym traktuje utwór? Komercjalizacja muzyki i przebijanie się przez ogólnie utarte ścieżki, próba pokazania swoich oryginalnych wizji w świecie kolorowego dobrze sprzedającego się chłamu i pięknych reklam. Próby powrotu do czasów gdzie muzyka w pierwszej kolejności kojarzona była z talentem artysty i jego instrumentem… gdzie się to wszystko podziało ? Jak ciężko dziś w przemyśle muzycznym znaleźć artyzm? Czym wypełniane są zmysły ludzi, którzy nie mieli szansy na ich wcześniejsze uksztaltowanie, w czasach gdzie „machina” nie miała jeszcze tak wszechobecnej mocy?Krótka rozprawka Floydów z ówczesnym przemysłem , co prawda muzycznym, ale tak naprawdę problemem dotyczącym dziś wielu dziedzin sztuki, jak nie każdej. Jeśli pokusiłby się o nazwanie naszego hobby i całej otoczki która mu towarzyszy -„sztuka”, to już widzimy pewne podobieństwa i mechanizmy dokuczające nam w odkrywaniu i formach przekazu, tego co naprawdę piękne i daje nam tyle radości. No to pomału, chyba udaje mi się wybrnąć z tego porównania i nie będę tu już przynudzał o muzyce.
Tak wiec „Witaj w machinie” ,chyba powinienem dodać – karpiowej. Oczywiście machina nie szczędzi innych odłamów wędkarstwa, ale ta karpiowa nabiera dużo potężniejszego rozmachu i rozmiaru, wiec to nad nią się skupie w tym materiale. W materiale tym przedstawię kilka przemyśleń i moje spojrzenie na pewne tematy, nad którymi czasem rozmyślam będąc nad woda. Nigdy się w tego typu prace nie bawiłem, ale czytanie felietonów tego pokroju skłoniło mnie do po bazgrolenia i mam nadzieje, ze zbytnio nie zanudzę potencjalnych odbiorców i jakiś procent wytrwa w lekturze do końca.Machina nad która zamierzam się skupić to dość złożone ustrojstwo, bogate w mnogość trybików i napędzane nie jednym kołem zębatym. Wiec nie łatwo cos skrobnąć w kilku zdaniach, czy jednym materiale. Dlatego tez postanowiłem podzielić machinę na trybiki….,a artykuł na… części.Czasy, w których w większości artysta i jego instrument decydowali o swoim dziele już raczej nie wrócą. Na szczęście jednak ocalał jakiś procent ludzi potrafiących zrobić pożytek z, na przykład pióra….Tak, zacznę od „karpiowego pisarstwa”. Nie będę się zbytnio rozpisywał, bo doskonale zrobili to koledzy z portalu, a ich materiały spowodowały, ze i ja sięgnąłem po pióro. „W każdym jest namiastka wędkarskiego poety”, to słowa które odmieniły moje podejście do tego tematu i gdzieś tam, chyba na zawsze ze mną zostaną. Rodzi się jednak pytanie- czy aby na pewno w każdym ? Bo przecież gdyby tak w każdym, to z pewnością brak ciekawych lektur by nam raczej nie dokuczał. Przeglądając jednak wiele karpiowych portali, ciężko znaleźć materiały na prawdę z serca.
Większość mini- fotorelacji, ze tak je nazwę wydaje się być składana pod dyktando naszej „machiny”. Krótki opis, bez żadnych emocji, przepleciony zdjęciami, z często ogromnych rozmiarów rybami.Czasem piękne ryby przesłaniają „kolorowe wiaderka i paczuszki”, i choć połowa rybska zakryta, to z odczytaniem nazwy firmy, nie mamy najmniejszego problemu. Doskonale rozumiem ten trybik machiny… firmy muszą mieć testerów, ci czasem coś zareklamować.. Itd. Ale niektóre obrazki potrafią pozostawić lekki niesmak. Można by tak z tym jakoś delikatniej i ze smakiem. Ktoś powie, jak się nie podoba to nie patrzeć. Może i racja, ale wrażeń z odbioru raczej się wykasować nie da, a prezentujący coś tam autor powinien się z tym liczyć.
Tak więc poruszyliśmy trybik, który dla niektórych znaczy bardzo wiele, bo pozwala na zapis pięknych chwil towarzyszących naszemu hobby i możliwość do ich powrotów, zapis przemyśleń i kontemplacji w różnych wymiarach, jakie towarzyszą nam nad wodą w oczekiwaniu na branie. Wiele z nich to bardzo ciekawe pozycje, które pomagają czasem spojrzeć na pewne tematy z innej perspektywy, pozwalają czytającemu głębiej przeanalizować zagadnienia do tej pory mniej lub bardziej odlegle, czasem odkryć ważne dla siebie, ale niezauważane i traktowane z przymrużeniem oka. Czyli generalnie warto czasem nie ograniczyć się tylko do mini-fotorelacyjki.. Są ludzie którzy zapewne większość z naszych, że tak powiem, wykraczających poza interes machiny, materiałów przeczytają z przyjemnością, a i machinie samej w sobie raczej nie zaszkodzi.
Pozwoliłem sobie przetłumaczyć krótki wstęp, z leciwej już książki Johna Bailey’a i Martyn Page’a – „THE QUEST FOR THE QUEEN”. „Ryba będzie żywą legendą, starą, przebiegłą i nie złowioną od lat. Ona będzie pływać nad przynętą lecz zostawiać ją nienaruszoną z dostojnością szlachetnej kreatury. Często będzie widziana, więc życie jej i wędkarza zacznie stawać się jednym. Ona będzie ogromna, ale więcej niż tylko to, będzie karpiem, pięknym i pełnym gracji. Ona będzie ostatecznym wyzwaniem i celem w życiu wędkarza karpiowego. Ta chwila przyjdzie o świcie albo zmierzchu, bądź też w jakimś szczególnym czasie np. po letniej burzy, kiedy od wody odbijać się będzie ledwo co objawiające słońce. Przynęta będzie bardzo prosta, być może czerwony robak, a dramat będzie obserwowany przez lustro wody. Ona zobaczy przynętę, po latach i wyjdzie jej na przód. Jej wargi rozciągną się, a przynęta się uniesie, zostanie wymieszana z dennym osadem i zassana przez nieprzenikniona paszcze… THE QUEST FOR THE QUEEN WILL HAVE BEGUN.”Czyż to nie magiczne.? Mało ludzi dziś tak pisze. Pewnie dlatego też, że i mało tak łowi, czy ma takie podejście. Ale na szczęście gatunek ten jeszcze całkiem nie wymarł…Czasem chyba zbyt wiele byśmy chcieli od otaczającego nas świata i stąd pewnie ten materiał. Łatwo jest pomarudzić, trudniej coś zrobić w tym kierunku. Ale cieszy mnie fakt że są tacy co robią na prawdę wiele.Co do mojego biadolenia, to wzięło się pewnie stąd , że pamiętam wiele starszych pozycji, można powiedzieć że z innej epoki. Pełnych poetyckiego spojrzenia na otaczający nas świat, a co najważniejsze skromnych w reklamy i zbędne „wypełniacze napędowe”, oddające za to sporą ilość emocji i potrafiące sprawić że na chwile zapomnimy o wszystkim i udamy się na wyprawę, nie ruszając się z miejsca.
Czasy wielkich wędkarskich poetów, takich jak Chris Yates, czy John Bailey, w pełni nie wrócą, a nasza machina, raczej w tym nie pomaga.. Są jednak karpiownicy idący w ich ślady, co można zaobserwować w kraju, z którego wędkarstwo karpiowe się w sumie wywodzi i uskutecznia już dobrze przeszło pól wieku. Terry Hearn czy stosunkowo młody Gareth Fareham jak i kilku innych z tej epoki potrafią sprawić że zwykły artykuł nawet pod jakąś tam firmę, czyta się z przyjemnością i przeważa charakter wędkarski. Nie będę tu porównywał angielskiej machiny do reszty Europy, bo różnią się znacznie, nie tylko rozmiarem i ogólnie temat dość szeroki. Napisze tylko, ze „wędkarze karpiowi”, bo tego pojęcia się tu przeważnie używa, radzą sobie z machiną dość skutecznie i być może na drodze jej ewolucji, sprawia wrażenie delikatniejszej i mniej hałaśliwej.
Może to trącić paradoksem, ale tak to wygląda, a efekty potrafią naprawdę cieszyć. Być może wynika to z ich tradycjonalnego podejścia do bardzo wielu tematów … chyba nie tutaj o tym chciałem pisać. Być może z czasem i u nas mniej rzeczy będzie razić po oczach, portale wypełni więcej pięknych materiałów, a artykuły sponsorowane staną się bardziej wyważone. Na wszystkich odbiłoby się to z korzyścią. Może musi minąć trochę czasu by nasza machina po osiągnieciu apogeum, zaczęła pomału się docierać ..
Po poczytaniu pozycji pod „Wędką i Piórem”, jak i ciekawych artykułów przedstawiających rozsądne spojrzenie, nabrałem przekonania, że jesteśmy na dobrej drodze… Trybik o którym pisałem, zdaje się ściśle współpracować z jednym z potężniejszych kół zamachowych, jakim jest sieć. Pominę tu już przemyślenia co do sieci ogółem, plusów i minusów itd. Poza tym ciężko by coś było w skrócie o tym skomplikowanym, globalnym wynalazku napisać . „Karpiowy internet”, rzecz bez której ciężko żyć, ale potrafiąca być bardzo niebezpieczna. Szczególnie jeśli chodzi o osoby dopiero odkrywające niektóre aspekty naszego hobby. Nie wspomnę już o tym, że to głównie tam możemy się dowiedzieć jak mizerne są nasze sukcesy i czego to nie musimy zrobić by polepszyć status „bogatego w doświadczenia karpiownika”.. tam też możemy do bólu naoglądać się obiektów naszych pożądań, często zabijając w sobie radość z tego co do tej pory było głównym jej źródłem… O ile jesteśmy w pewnych tematach, że tak powiem dojrzali i obraliśmy już swoja ścieżkę, to w sumie nic nam nie grozi.
Gorzej sprawa ma się z ludźmi wpadającymi w pułapki machiny, którzy pewnych rzeczy nie są w stanie sobie nawet wytłumaczyć. Ludzie próbujący swoim hobby leczyć kompleksy związane z innymi sferami życia, starający się robić coś wyjątkowego na drodze do bycia „cool”, czy wreszcie „moda na sukces”, czyli procent karpiarzy dla których ta dziedzina okazała się być łatwą drogą do stania się medialnym, czy znanym.. dla tych to miejsce, to istny raj , w którym jednak często nie widzą toczonego pod górę głazu… W miejscu tym jednak każdy znajdzie coś dla siebie, a oprócz pułapek i ślepych alejek można przy odrobinie szczęścia trafić w kręgi ludzi o podobnych poglądach i spojrzeniu na otaczające nas mechanizmy.
Doskonałe miejsca do wymiany doświadczeń, poglądów, czy wyciągania wniosków z rozsądnych dysputek. Piszę oczywiście o forach dojrzałych, często towarzyskich, gdzie elastyczność w relacjach i wzajemny szacunek wygrywają wyścig z udowadnianiem czegoś tam sobie, czy próbami za wszelka cenę wykrzyczenia swoich racji, która notabene zawsze jest gdzieś tam po środku. Wszystko to sprawia, że w odróżnieniu od jakże podobnych, lecz z gola z inna treścią miejsc, czas spędzony na niektórych, staje się czysta przyjemnością, w wypełnieniu oczekiwania na np. następną wyprawę. Pewnie z takim zamysłem powstaje ich większość, jednak nie wszędzie udaje się to osiągnąć. Z czasem merytoryczne zagadnienia nie staja się już tematem do sporów, a próbą zrozumienia i początkiem dialogu, wymiany doświadczeń, przy której często można wyciągnąć wiele wartościowych wniosków. Pominę temat forumowych krzykaczy, jak i ludzi próbujących za wszelka cenę robić „karpiowe kariery” i forowiczów skutecznie starających się im przeszkodzić itd. Wszyscy wiemy o czym mowa i nie widzę sensu tu o tym szerzej pisać… Dodam tylko że to my sami decydujemy o finalnym wizerunku, jak i klimacie miejsc które odwiedzamy, więc na machinę, jako tako nie ma co narzekać, no może na efekty jej działania. Ogromny procent karpiownikow z takich czy innych powodów decyduje się na pozostanie w „forumowym celibacie” i doskonale to rozumiem, jednak podejrzewam, że u większości z nich powodem jest po prostu fakt, że nie znaleźli miejsca dla siebie, o co w sumie dziś nie trudno.
Karpiowa sieć, choć potrafi być niebezpiecznym orężem skierowanym w nasze poczucie wartości, to oprócz tego bez niej, raczej już się dzisiaj żyć nie da. Tam robimy zakupy, zdobywamy informacje o produktach etc. poszerzamy teoretyczne karpiowe nauki i ogólnie to pozwala szybciej iść „do przodu”, co tez nie zawsze idzie w parze z postępem.. Ale suma summarum , jak pewnie większość z nas, nie wyobrażam sobie dziś bez niego życia . Wystarczy się uzbroić w odpowiednia tarcze i zestawy często wyszukanych broni nie będą nam zbytnio dokuczać, a nasze poczucie wartości płatać figli… Jednym słowem dobra zbroja, pozwoli nam stać się szczęśliwszymi użytkownikami tego dobra..Czego wszystkim życzę, w szczególności chyba osobom zaczynającym przygodę z naszym hobby, bo to oni najczęściej wchodzą w ślepe alejki i w efekcie borykają się z problemem wartościowania priorytetów, notorycznym deprymowaniem na różnych płaszczyznach, czy nawet utrata wiary w siebie. Często to młodzi ludzie, którzy w przyszłości budować będą wizerunek, w tym przypadku „karpiarza”, jak decydować o rozmiarach machiny i o tym jak głęboko owa machina będzie wkraczać z brudnym smarem w nasze prywatne i intymne wędkarskie żywota, często okradając nas z tego co najcenniejsze. Tak wiec w myśl pewnego starego powiedzenia „Consule praeteritum, praesens rege, cerne futuram” Radźmy się przeszłości, kierujmy się teraźniejszością i patrzmy w przyszłość. W kolejnych odsłonach machiny, skupię się na przynętach i zestawach końcowych. Więc dla tych , dla których materiał wydawał się być mało wędkarski, kolejna pozycja może okazać się ciekawszą. Tak na marginesie, to ciężko pisać „wędkarsko” o tematach często mijających się z tym pojęciem.
Adrian Błaszczyk
Miłość, Szmaragd & Family VOL2 – #szmaragdowystaw
Miłość, Szmaragd & Family VOL2 Mówią, że rodziny się nie wybiera. Tą sobie wybraliśmy. Przyszywany wujek, ciocia, brat, siostra a tak naprwdę grupa obcych ludzi a jednak...
Family Carp Gajdowe 2024
Family Carp Gajdowe 2024 Nic nie dzieje się bez przyczyny, Wszakże nagroda z "Kruszyniady Karpiowej" musi trafić w dobre ręce. Skąd ta pewność ??? 11 Lat organizacji imprez, brak...
Jerzyn – Przyjacielskie Klimaty
Jerzyn - Przyjacielskie Klimaty Przed wyjazdem z Przemkiem pytanie " Jaki charakter wyjazdu" ? Chill - oczywiście , chciałbym nie robic nic na ile to się uda. Hmmm - ja nie mogę,...
Życiowe Dobro #klasztorne
Życiowe Dobro #klasztorneZa życiówką można gonić bądź na nią cierpliwie czekać. Najlepsze w tej całej zabawie jest to, że każda forma próby jej pozyskania nie gwarantuje sukcesu,...
Kolorowy Brak Snu na Czarnym Stawie
Kolorowy Brak Snu na Czarnym StawieSwojej sympati dla działań Polskiej Federacji Wędkarstwa Karpiowego nie kryję, ale przez kilka dni rozważań jak bym chciał by wyglądał ten...
Dzieło powstałe z ………….. Sentymentu
Dzieło powstałe z ........... sentymentuPortal dla ludzi z pasją a przede wszystkim dla moich przyjaciół. Propozycja z kategorii " nie do odrzucenia", mająca na celu ocelenie od...
Dobro Klasztorne – Przewrotny Czynnik Szczęścia
Przewrotny Czynnik SzczęściaGdy kilkukrotna próba napisania tego w formie tekstowej spowodowała, iż doszedłem do wniosku, że nic innego nie napiszę niż to co powiedziałem,...