Zasiadka życia
Wyprawa ta na samym początku była wyjątkowa ,zanim się jeszcze zaczęła .Zostało zmienione miejsce wyprawy ponieważ ja czyli Rafik miałem wizję ,przeczucie ,nosa ,czy też kierowany długoletnim doświadczeniem na tej wodzie ,postanowiłem ,że miejsce zasiadki będzie w miejscu zwanym przez nas Trzcinowiskiem.
Taktyka nęcenia też jakże inna do tych stosowanych dotychczas przez nas na tej wodzie , ale jedną z tych wyjątkowości miło być przetestowanie nowych wędeczek ,które to nagrałem sobie już w lutym na Rybo-manii w Poznaniu ,niestety albo i stety producent tych moich wyśnionych wędeczek zakpił sobie z nas klientów, i z tamtych wspaniałych wędek została tylko nazwa, a parametry uciekły do lasu, ale od czego ma się kolegów. Po rozmowie z jednym z nich i opowieści (wyżaleniu się) co się stało postanawia ,że mi pomoże .Wypytał się szczegółowo o jaką wędkę mi chodzi i zaczął działać .Zrobił to bardzo szybko i skutecznie ,ale najważniejsze z jakim efektem ,to właśnie jest to „stety” ,które napisałem wcześniej.
Epizod Pierwszy
16.07.2012 poniedziałek -Organizacja stanowisk ,wysondowanie łowiska (czyt. znalezienie rowu) postawienie markera ,zanęcanie (12 kg ziarna ,3 kg pelletu, 2 kg kulek) to właśnie jest ta inność jeśli chodzi o taktykę tej wyprawy -czy moja wizja się spełni? ,czy oby nie za dużo tego ? woda ta szybko to zweryfikuje. Jeśli chodzi o weryfikację miejsca ,to nie musiałem długo czekać ,trzcina przebija mi laczka i rozcina palec u nogi dość poważnie ,szybki bieg pod górkę do samochodu po apteczkę ,ale czym to odkazić -no jak to czym preparatem odkażającym do karpi (napisane było że nie dla ludzi ,ale ja tego nie piłem ). Opatrunek zrobiony ,jest dobrze.
Dosłownie dwie godziny po zanęceniu i wywózce zestawów następuje branie u Pawła(słyszę je biegnąc z górki ,bo byłem przestawić auto) Bardzo mądry i przemyślany hol przynosi efekt w postaci pierwszego karpia tej wyprawy.
Cała noc spokojna bez brania ,a jednak nie przespana ,bo rano trzeba wstać ogarnąć się troszkę i jechać po upragnione wędki.
Epizod Drugi
Więc od początku -6.00 wyjazd z nad wody do domku troszkę się ogarnąć ,zapakować mamusię włączyć nawigację i jazda prawie 140 km w jedną mańkę . Podróż mija szybko no ba ,jak się jedzie po takie skarby z takim skarbem to musi być pięknie ,choć pogoda fatalna ,nawet do jazdy – leje ,wieje brrrrr. Na miejscu jesteśmy po niecałych 2 godzinach jazdy .Wyciągam je z pokrowców ,i to jest właśnie miłość od pierwszego wejrzenia ,są piękne ,prawie tak piękne jak moja żona ( komplement celowy , gdyż zaczynam zbierać na statyw) smukłe ,bez zbędnych fikuśnych jaskrawych napisów ,jednym słowem cudo nie wędki. Moje kochanie pomaga mi w testach ugięcia trzymając za szczytówkę ,wygięcie łóżkowe to znaczy książkowe ,pełna parabola tego chciałem. Powrót jest jeszcze szybszy ,a kto by się dziwił ,w połowie drogi dzwoni Paweł z pytaniem jak tam ,czy fajne i że ma już drugiego na koncie ,wielkość taka sama jak poprzednika.
Po przyjeździe do domku ,przebieram się tylko w ciuszki służbowo karpiowe i smyram z nowymi wędkami nad wodę .Po przyjeździe chcę się pochwalić Pawłowi moim zakupem ,ale to on chwali się kolejnym braniem i udanym holem kolejnego karpia, już trzeciego do kolekcji . Taktyka nęcenia zdaje egzamin. No i wreszcie następuje moment kiedy ja mogę pochwalić się czymś ,więc wyciągam moje cacuszka z pokrowców. Uzbrajam je ,wywożę zestawy i następuje moment jakże ważny w życiu każdej nowej wędki karpiowej czyli opijanie nowych wędek…….(zresztą to słowo pojawia się dość często w słowniku karpiarza )
Po wspomnianym wcześniej „opiciu”, zjedzeniu czegoś pożywnego staje się jasność – nareszcie nie pada, a na deser i jeszcze jedna jasność w postaci pięknego brania ,jeszcze wspanialszego holu i efektu końcowego w postaci wspaniałej samicy karpia – cudo z naszej wody Kolejny wyjazd Pawła i kolejna życiówka ,ja mówiłem, że karpie go kochają.
Noc bez brań na całe szczęście, zważywszy na to iż ryby holowane są stojąc po pas we wodzie, choć jak będzie trzeba – wiadomo ………
Epizod Trzeci
Po porannej kawce ,śniadanku około 11 jak zwykle „sam on” holuje karpia ,no dobra karpika cale 2kg mocy, ale jest .Szaman ,mag, czarownik, zaczyna walkę z pięknym karpiem, trafił swój na swego ,ale jak to się mówi wygrywa lepszy ,tym razem jest to Paweł – mata.
Nie wiem ilu z was wytrzymało by takie tortury emocjonalne jakie ja przeżywałem ,cieszyłem się jak dziecko z każdego podebranego karpia Pawła ,ale to tak do końca nie było to. Czarownik karpiowy Paweł postanawia ,że się zamienimy miejscami (a ja myślałem wtedy że g**** to da) lecz stawiam mu warunki, jak złowi coś po mojej stronie utnę mu coś sprawiając , że lekko głos mu się zmieni… O dziwo przystaje na te warunki.
Paweł naprawdę wie co robi i już o 22.00 mam pierwsze branie na nowej wędce ,tyle tylko ,że operator tych piękności poszedł na bajerę na sąsiednie stanowisko jakieś sto metrów od swojego obozowiska. Na szczęście miałem ze sobą centralkę ,bieg po polu z chwastami i bruzdami przebiegł nad zwyczaj spokojnie i po chwili przejmuję wędkę od Pawła by wyholować swojego pierwszego karpia na tej wyprawie i oczywiście rozdziewiczyć moje piękności. Praca wędek wspaniała pełny parabolik ,lecz mający bardzo duży zapas mocy ,a oto i on sprawca tego zamieszania.
Tu zaczyna się nie przespana noc ,co jakiś czas popiskiwania ,wiatry jakieś nie spokojne 23.30 Paweł wyciąga dwójkę ,następnie ja o 1.30 ten sam model, o 3:30 mam branie ,wędka do góry ,wspaniałe ugięcie wędki i już wiem ,że jest to coś większego ,hol w miarę spokojny tylko przy brzegu małe gejzery wody wylatują w powietrze ,po jakimś czasie dociera do mnie , że stoję w kąpielówkach w wodzie ,lecz warto oj warto wspaniały karp.
Epizod Czwarty
Od rana pełne ręce roboty tak jak u Pawła tak jak i u mnie (pozwólcie ,że nie będę wstawiał wszystkich zdjęć ,książkę wydamy w innym terminie ,skoncentruję się może na tych naj, ale które to naj wybierajcie jest z czego np. pełno-łuski
Tego samego dnia miała miejsce nawałnica ,która przeszła nad naszym jeziorkiem powodując podmokłość naszego obozowiska (daliśmy radę)
Epizod Piąty
Cała noc zimna i wietrzna ,nie chce się wstać ,zimno jak na tę porę roku, niestety Pawła sygnałek robi piiiii!!! I trza biec włazić do wody w spodenkach ,sama rozkosz ,a to tylko dwójeczka . Czas na kawusię ,niestety nie dane mi było- znowu robię za podbierakowego,a w podbieraku ląduje piękna pełnołuska piąteczka – jaką te ryby mają siłę.
Zatrzymanie ich jest wręcz nie możliwe ,co to będzie jak jeszcze podrosną ,strach się bać. Po śniadanku ,lekka sjesta, a gdzie tam ,długi szaleje ,tym razem jest coś dużego ,widzę to po ugięciu wędki i minie Pawła ,hol nad wyraz spokojny jak na te warunki połowowe i wielkość ryby, ale jest ładny.
Przeprowadzam z Pawłem męską rozmowę jakich czarów używa ,bo ja też bym chciał coś wreszcie wyholować ,a ta cholera podchodzi do moich wędek coś tam szepcze ,lekko je dotyka odchodzi od nich i z bananem na mordce patrzy na mnie i mówi zaraz będziesz miał branie ,kwituje to krótko TAAAAAA!!. No !!!!!!!!!!!!! długo nie czekałem jazda na maxa ,dobrze że się szpula nie spaliła od tego odwijania, potężna siła ciągnie w trzciny a ja nic nie mogę zrobić ,mimo prawie już siłowego holu ,obiektyw na kij
Ryba w trzcinach ,decyzja płynę ,nie łódką tylko wpław ,odhaczam plecionkę ,a Paweł zaczyna go ściągać, no co by innego PEŁNOLUSKI MOCARZ 5 kilogramowa torpeda ,dał mi do wiwatu ,przez niego w mule pomiędzy trzcinami zostawiłem laczka ,trudno ale warto było. Oczywiiście ten dzień jeszcze się nie skończył Paweł łowi dwa maluchy a ja idę w jego ślady i robię to samo – też dwa Noc bez przygód. Epizod Szósty Piata rano, pobudka u Pawła 2kg w podbieraku ,tak na zakończenie.
Ta wyprawa przejdzie do historii naszych wypraw. Była naprawdę wspaniała ,bardzo duża zasługa naszego postrzegania pewnych spraw ,wzajemnego zrozumienia i tego co nas łączy czyli wspaniałej pasji jaką jest Wędkarstwo Karpiowe i chociaż by do takich widoków warto tam być.
Ta wyprawa przejdzie do historii naszych wypraw. Była naprawdę wspaniała ,bardzo duża zasługa naszego postrzegania pewnych spraw ,wzajemnego zrozumienia i tego co nas łączy czyli wspaniałej pasji jaką jest Wędkarstwo Karpiowe i chociaż by do takich widoków warto tam być.
Dzięki Paweł za kolejną wspaniałą przygodę. Jestem Hardkorem – RAFAŁ KWIATKOWSKI
Z przedwiośnia part3
Z przedwiośnia part3Przedwiośnie dało mu kilka wspaniałych chwil nad wodą ale przede wszystkim dało wciąż nie gazsnącą nadzieję na zrobienie czegoś co wspaniale sfinalizuje...
Z przedwiośnia part2
Z przedwiośnia part2Zastanawiające jest to , że generalnie świat postrzega wędkarstwo jako sposób pozysku czegoś na kolację. Czas pokazać światu w jak wielkim jest błędzie. Czas...
Z przedwiośnia part1
Z przedwiośnia part1Minęła zima – zima pełna wspaniałych planów wędkarskich które zapewne wygrały z planowaniem realnego życia, które dla wielkiego fanatyka wędkarskiego jest...
Braterska Zasiadka
Braterska ZasiadkaPojechałem na tą zasiadkę z jedynego powodu. Usiąść w końcu z bratem nad wodą.Rozklepując wiele argumentów nie znajdowałem innego by coś mnie na ten zbiornik...
Życie rzeką pisane
Życie rzeką pisane Często zadajemy sobie pytanie czy poszliśmy dobrą drogą. Tego typu pytania zawsze pojawiają się w życiu człowieka i mimo wielu prób poukładania w sobie...
Więzień Sukowa Vol3
Więzień Sukowa Vol3Jedziemy samochodem, jest niedziela, nastroje bardzo wesołe jak z resztą bywa zawsze wtedy kiedy coś się rozpoczyna, coś co ma przynieść wspaniałe przeżycia...
Więzień Sukowa vol2
Więzień Sukowa vol2Jak tak na to spoglądam to sam nie mogę uwierzyć, że tyle rzeczy jest do przeniesienia a już tym bardziej, że to wszystko jest potrzebne. Przecież jak sięgnę...