Zatoka marzeń
Ostatnio złapałem się na tym , że inaczej mi trudno. Jak pamięcią sięgam , w każdym , nawet najbardziej obnażonym z tajemnic akwenie doszukiwałem się choć odrobiny spokoju i dzikości. Chciało by się powiedzieć , chociaż z jednej strony „własność prywatna”, bo za plecami dominuje ciągnący się po całym brzegu korowód namiotów , tri podów , rod podów i żądnych emocji łowców przygód. Co jakiś czas słychać krzyki – „ gdzie płyniesz” , „ wpłynąłeś”, „ to moje markery” o innych bardziej kolokwialnych stwierdzeniach nie wspominając.
Przez kilka następnych dni tylko moja. Jaka by nie była , gdzie by nie była, to właśnie zatoka pozwala mi w pełni oddać się rozkoszy obcowania z przyrodą na zasiadce. Po wyczerpującym transporcie całego karpiowego majdanu siadamy na naszym wygodnym „karpiowym” fotelu , którego by się głowa koronowana nie powstydziła. Kilka łyków kawy i wpatrzeni w w tą tajemniczą otchłań. Od zestawów dzieli nas 50-60 metrów , w sam raz by przyjrzeć się temu co nas interesuje za pomocą lornetki lub nawet dostrzec pewne zjawiska gołym okiem. Karpiowy rytuał obejmuje wiele czynności, które w początkowej fazie absorbują dużo czasu , lecz co z następnymi godzinami , dniami , czasami tygodniami w samotności ????
Nowoczesny model wędkarstwa karpiowego , jaki wykreowano zwłaszcza na wodach komercyjnych to jedna wielka karpiowa biesiada z elementami wędkarstwa w postaci brania ryby , holu kilku fotek i kontynuacji biesiady. Chcąc nie chcąc stajemy się siłą rzeczy uczestnikami tych „imprez” o czasami bardzo burzliwym przebiegu. Powiedział by ktoś – wystarczy zwykłe NIE , chociaż zalążek asertywności , ale czasami łapię się na tym , że właśnie z powodu błahego – by przetrwać , zlewam się z otoczeniem………………Pisząc ten tekst spoglądam na swoją zatokę. Wędki postawione dość wysoko by kolizyjne połacie moczarki o dziwnym wapiennym nalocie znów nie przecięły zestawu na 80metrach , niczym celowniki pokazują mi miejsce w których czai się „ istota jak by lepsza”. W swoich „ Sensownych rozważaniach” napisałem kiedyś tekst o samotności nad wodą – chyba jestem od niej uzależniony.
Zatoka
Miejsce jak żadne inne podatne na coś co się „TYM CZASEM” zowie. Wiele lat obcowania z karpiami w tych miejscach pozwala na dość dokładne sprecyzowanie godzin ich żerowania. Jest to następny wielki handicap w walce z samotnością nad wodą. Z dokładnością co do minuty widzimy , że w łowisku pojawiły się karpie. „RibenTropy” ślady gazów pokazują jak na dłoni , że zbliża się do nas przygoda.Wiele lat temu łowiliśmy karpie w jednej zatoce na delikatnie przegruntowane spławiki – tylko po to by obserwować co dzieje się w łowisku. Gdy karpie wchodziły w tą zatokę , bądź stacjonując w niej ruszały do zerowania, wysokie Wagglery jak smukłe baletnice tańczyły na powierzchni. Powoli , dostojnie jak stare lokomotywy przesuwały się wzdłuż linii brzegowej . Było widać jak na dłoni gdy są w pobliżu naszego zestawu. Czasami zassały przynętę a czasami tylko zrobiły zamieszanie w łowisku i w naszej głowie. Czy można do tego porównać branie z 200 – 400m , gdy po 3 dobie czasami zapominamy że w ogóle jesteśmy nad wodą???? Kolejna rzeczą jest sam hol ryby. Pierwszy kontakt , na krótkiej żyłce gdzie cała dynamika , jeszcze nie zmęczonej ryby daje nam naprawdę mistyczne doznania z tego krótkiego ale niesamowicie emocjonującego holu.
Ostatnimi czasy, gdy łowienie karpi stało się jakby chlebem powszednim i nawet wielkie ryby przestały elektryzować, taka szybka akcja powoduje u mnie przyśpieszone bicie serca. Karp złowiony 2 metry od brzegu , z oddaniem 40 cm żyłki centymetra żyłki gdy kołowrotek jednak popuścił kilka obrotów szpuli. Próbująca złamać opór ryba przykleiła się do dna , było to bardzo spektakularne , nawet się nie zorientowała jak została podebrana. Jak wytrzymał to hak który słynie z przyjmowania kształtu prostej linii ????? odbiegając od tematu przypomina mi się opowieść kolegi o wyprostowanym haku i następnych 9ciu złamanych kombinerkami z jednego pudełka….. Jak sprawdzać który będzie z plasteliny ???? – na szczęście ten nie był.Zatoka …….. od początku sezonu, gdy w swej surowości nie pozwala zapomnieć nam o tym , że woda była jeszcze niedawno skuta lodem , poprzez swoją jednorodną zieloną barwę w czasie lata do najpiękniejszej jej odsłony, gdy paleta barw aż razi w oczy jest miejscem bardzo atrakcyjnym wędkarsko.
Tarło wielu gatunków ryb stanowi nie lada kulinarną pokusę dla naszych milusińskich które w czasie godów swoich oraz innych gatunków są praktycznie tylko tam możliwe do złowienia.
Wszystko jak na wyciągnięcie ręki , nęcenie , uciekające ryby gdy płyniemy tam by wykonać jak najbardziej precyzyjne położenie zestawu. Z pełną świadomością stwierdzam , że gdybym miał wybierać miejsce w którym mam spędzić resztę swoich karpiowych chwil wyglądało by ono bardzo podobnie. Jest jeszcze coś co mnie tam ciągnie – jest to skala trudności holu która poprzez przebywanie w wodach czasami mówiąc delikatnie rybniejszymi niż wody ogólnodostępne ( co nie zmienia faktu , iż pojawia się coraz więcej wód PZW o potężnych rybostanach) znacznie utrudnia ich odwiedziny na macie .Wiele razy przeklinałem swój los po 6tej spince w trzcinowisku które stanowiło jakby fosę przed zatoką , gdy nie udało się tych ryb zatrzymać , ani delikatnie wyczekać aż same tą barierę obejdą, by bez ryby mimo wielu ryb na kiju wrócić.
Jednak ciągnie wilka do tego trzcinowego lasu…………. A każda ryba wymęczona z takich miejsc cieszy jakby bardziej.Zwłaszcza , że czasami wyciągnięta po dość zabawnych perypetiach , gdzie gwałtowne załamanie pogody urwało z delikatnej żyłkowej cumy „na zrywkę” ponton na którym znajdował się podbierak i hol ryby pływającej od lewej do prawej kępy trzcinowisk został sfinalizowany na zatopionej nogą macie karpiowej, by ryba za kilkanaście minut pięknie pozowała w słońcu do zdjęcia.
Zatoka marzeń . Odwiedzajmy takie malownicze miejsca i zacznijmy dostrzegać w wędkarstwie jak najwięcej wędkarstwa , bo zaczyna tego w naszej karpiowej krainie bardzo brakować.
Nie pozwólmy by wędkarstwo karpiowe stało się tylko sposobem na dowartościowanie siebie cyframi bo skończymy kiedyś z przeświadczeniem , że mało co nas cieszy – co niestety , coraz częściej po rozmowach z ludźmi z przykrością stwierdzam. Aż ręka świerzbi by czegoś więcej nie napisać – ale obiecałem – będzie pięknie , tak jak powinno być na zasiadce, lecz czy obiecałem , że kolorowo będzie zawsze ???? i nigdy nie wiadomo czy nie zbierają się nad nami jakieś czarne chmury – oczywiście nie mogło być inaczej – nad naszą „zatoką”
Czas pokaże , w końcu Sensowny Kącik to ……… właśnie – Sensowny Kącik
Daniel Kruszyna
Back The Primitive
Back The PrimitiveCelem wyprawy było jezioro, położone miedzy Paryżem a Le Mans, w pięknej dolinie rzeki Loire. Powierzchnia to około 15 hektarów głębokością wahającą się miedzy...
Zatoka marzeń
Zatoka marzeń Do napisania tego materiału zainspirował mnie ciekawy artykuł znaleziony na portalu „Sens Życia”. Portal ów również obudził we mnie chęć pisania, macie więc do...
Moje wędkarskie początki
Moje wędkarskie początkio wędkarskiej przygody zachęcił mnie tata .Było to 4 lata temu. Pamiętam dokładnie jeden z moich pierwszych wyjazdów. Było to stare dorzecze rzeki Warty w...
Schyłek lata z życiówką w tle
Schyłek lata z życiówką w tleSchyłek lata …………… najpiękniejszy czas na wspaniałe chwile nad wodą. Od kilku lat ta pora roku daje mi naprawdę wiele radości których doznaję na...
Jak zdjąć karpiowe fatum
Jak zdjąć karpiowe fatumPełni nadziei na duże ryby wybraliśmy się z Damianem na dwudniową zasiadkę. Jak dotychczas to mój najgorszy sezon w życiu i po ostatnich porażkach bardzo...
Tylko strach może unicestwić marzenie
Tylko strach może unicestwić marzenieCzym jest dla mnie łowienie karpi?…………………………….. Gdy kilka ładnych lat temu pierwszy raz poczułem na kiju pierwszą dużą rybę wiedziałem , że...
Rafik – Historia pasją pisana
Rafik – Historia pasją pisanaKiedy dokładnie to się zaczęło? Naprawdę nie wiem, ale zdaje się, że gdy miałem 7-8 lat. Na gliniance niedaleko mojego domu, kij leszczynowy, kawałek...