Człowiek ofiarą MAchiny
Adrian Błaszczyk ….twórca prologu do rozważań nad podstawnością stwierdzenia , że staliśmy się ofiarą „Machiny” zawarł w swojej rozprawie stwierdzenie.
„Może musi minąć trochę czasu by nasza machina po osiągnięciu apogeum, zaczęła pomału się docierać .. Po poczytaniu pozycji pod „Wędką i Piórem”, jak i ciekawych artykułów przedstawiających rozsądne spojrzenie, nabrałem przekonania, że jesteśmy na dobrej drodze… „
Jako jeden z kreatorów „Sensowych rozważań” zadałem sobie pytanie – na jakim etapie walki z „machiną” jestem.
Zrobiwszy wędkarski rachunek sumienia zauważyłem , iż wiele epizodów będących następstwem rozwoju mojego wędkarskiego „JA” jest niczym innym, jak nieświadomym uczestnictwem w mechanizmie „Machiny” który prowadzi nasz odłam wędkarstwa w kierunku samounicestwienia.
Muzycznym motywem przewodnim do moich rozważań jest utwór który kiedyś uczyniłem , będący doskonałym obrazem mojej osobowości.
Zamykam oczy i przypominają mi się najpiękniejsze lata wędkarskiego żywota przypadające na okres dzieciństwa. Dziewiczy okres niewiedzy, gdzie każdy sukces był sukcesem pełnowymiarowym i niczym nie zakłóconym. Czas wielu radości i godzin które przemijały wyłącznie na oddaniu się wędkarskiemu spełnieniu.Zastanawiam się , czym teraz jest dla mnie wędkarstwo – po tym jak zacząłem je rozkładać na czynniki pierwsze szukając złotego środka na swoje niepowodzenia i słabości których jest zdecydowanie więcej niż ich pozytywnych tak trudnych do osiągnięcia stanów. Na zagadnienie w aspekcie oddziałowywania „Machiny” spojrzę przez czynnik ludzki który gdzieś w tej wędkarskiej pogoni umyka. Jesień tego roku pokazała swoje piękno które miałem okazję podziwiać nad wodą. Dotychczas większość moich późnojesiennych zasiadek tonęła w rzęsistych strugach deszczu , wiatrach i depresyjnej aurze która dodatkowo zamazywała radość ze spędzonych nad wodą chwil.Tym razem było inaczej – choć kilka wydarzeń z tygodnia swoją barwą od jesiennej szarości się wcale nie odróżniała, krzyżując skrupulatnie przygotowane plany które musiały się zmienić wobec ludzkich dramatów i braku możliwości uczestnictwa tych którzy mieli razem oddać się pasji wędkowania. Gdy kilka miesięcy temu ktoś by mi powiedział , że ta sytuacja nastąpi uznał bym go za wariata. „Sens Życia” by nie powstał gdyby nie wizyta na jednej wodzie z tym człowiekiem.
Materiał z Goplanicy który stał się fundamentem powstania portalu i sam pobyt na łowisku obnażyły kilka problemów z którymi sobie w późniejszym życiu nie radziliśmy. Obaj bardzo głęboko w „machinie” tkwiliśmy pełniąc w niej różne role które w późniejszym dialogu lub raczej jego braku spowodowały ciąg zdarzeń który poróżnił wędkarskich przyjaciół. Jednak w promieniach jesiennego słońca spotkało się dwóch odmienionych ludzi. Zadziwiające jest to , że zgodnie potrafiliśmy stwierdzić , że nasze charaktery dokonały wielkiej rewolucji, wyjątkowo nie przejawiając zatwardziałości z której słyniemy. Do czego odnieść te wyznanie…….. ? A ilu z was w tej chwili siedzi samotnie w fotelu po wojnach z przyjaciółmi które w tym sezonie rozegrały się na wędkarskim szlaku? Ilu z was zniszczyło wieloletnie znajomości które niczym sygnalizator brań podczas odjazdu wypadły z delikatnego uchwytu?
Mając świadomość , że ten materiał przeczyta duża liczba stałych czytelników naszego portalu śmiem stwierdzić , że nie są to słowa mające wyłącznie adresata w mojej osobie – niestety.
Więc teraz zapytam czym tak naprawdę jest dla was wędkarstwo.
„Sens Życia” skupia ludzi którzy nie powinni ulegać wpływom „machiny”. By nie pozostać gołosłownym pokarzmy , że wędkarstwo jest naszą pasją i nie możemy marnować życia na to by owa „machina” niszczyła nasze o nim wyobrażenia.
Materiały które goszczą na portalu pokazują naszą wielką wrażliwość i chęć dzielenia się z innymi sobą co wielu czytelników tutaj przyciąga. Nie uważam się tutaj za kogoś wyjątkowego ale nie wydaje mi się , że osoba pozbawiona poczucia estetyki wędkarskiego żywota by dotrwała do tego momentu gdy w tle rozbrzmiewa dla wielu nudna muzyka będąca swoistym „jękiem duszy”.
Machino idź precz…….. Pozwól nam cieszyć się tym co uważamy za ważne.
Materiał ten , poza małym rachunkiem sumienia niech będzie moją deklaracją czystości wędkarskiego umysłu który pozwoli mi lepiej żyć nad wodą.
Czy możliwy jest taki scenariusz?
Subtelny dźwięk porannego szeptu budzącej się do życia przyrody obudził go rześkim powiewem świeżego powietrza. Dyskretnie i z niebywałą ciekawością wynurzył się z ciepłego śpiworka który właśnie nad wodą staje się babciną puchową pierzyną która nie raz przykrywała go w dzieciństwie.
Cóż to za muzyka? Rozgląda się dookoła jak by szukając głośnika który ktoś ustawił na jego polanie marzeń, jak by nie wierzył , że to muzyka z serca pozwala tak się radować.
Zachłannie łyka powietrze, wpatrując się we wodę, obserwując czy efekt jego starań nad wodą jest zauważalny w postaci charakterystycznych oznak bytności w łowisku obiektu jego marzeń.
Nie wierzy w to co się dzieje – kolejna noc nie dała żadnego plonu po wielokrotnie uskutecznianym „siewie”, a jest szczęśliwy. Wie doskonale , że zrobił wszystko co potrafi i co uważa za słuszne i nic nie jest w stanie podważyć jego radości w końcu po nią przyjechał nad wodę
W oddali pojawia się charakterystyczna sylwetka zgarbionego wędrowca…. Gdy spotykają się ich dłonie w jego oczach widać smak zwycięstwa. Słucha opowieści z wielkim uniesieniem o tym co wędrowca spotkało na łowisku właśnie wtedy, gdy przewracał się na drugi bok tuląc się do puchowego śpiwora. Jedynym uczuciem jakie mu towarzyszy jest radość spowodowana świadomością , że to szczęście może i jemu się przytrafić
Ile razy zazdrościł chowając się w namiocie zakładając „złotą kulkę” na swój śmiercionośny zestaw? Ile razy zmykał z łowiska ukradkiem by nie zdradzić swojego pobytu nad wodą mając psychiczny komfort , że ponowny pobyt w swojej samotni będzie znów poparty wielką szansą na sukces , którym będzie się bał podzielić nawet ze samym sobą. Tym razem jest jednak inaczej – pamięta o „machinie” z której szponów się wyzwolił i z wielką radością korzysta z rady wędrowca, która choć nieznacznie, to jednak odbiega od jego skrupulatnie pilęgnowanej koncepcji.
Jeszcze na horyzoncie widniała jego zgarbiona sylwetka gdy rozległ się przeraźliwy dźwięk który ni jak nie chciał się skomponować z dźwiękiem który gra w jego sercu. Oboje za kilka minut są spełnieni….. Czyż nie lepiej zbudować swoją radość na szczęściu innej osoby ? Czyż nie jest lepsza ta droga od radości która powstała ciesząc się z cudzego nieszczęścia , tudzież niepowodzenia?
Nie dajmy się „machinie” ….. Powodzenia w walce której nie odkładajmy na później , gdy już czasu nie bedzie można cofnąć bo choć cofnąć się go nie da i teraz, to zawsze możemy do pewnych chwil wrócić
Daniel Kruszyna
Klap
Klap........Przecież tak miło w domu, we wygodnym fotelu przed ulubionym programem z kubeczkiem cieplutkiej herbaty, z zaprzyjaźnioną temperaturą pokojową.Jest jednak coś co nie...
Back The Primitive 2
Back The Primitive 2Jeden z tych poranków, którego nie sposób będzie zapomnieć. Chyba nawet i przesłonić w pamięci, wydarzeniami w których być może będzie mi dane jeszcze...
Udana zasiadka
Udana zasiadkaCzym jest udana zasiadka? Dla mnie na to stwierdzenie składa się wiele czynników. Czynników które może i stanowią o całości ale gdy zabraknie jednego z nich...
Zasiadka życia
Zasiadka życiaWyprawa ta na samym początku była wyjątkowa ,zanim się jeszcze zaczęła .Zostało zmienione miejsce wyprawy ponieważ ja czyli Rafik miałem wizję ,przeczucie ,nosa...
Karpiowe Solo
Karpiowe Solo……….. Poniedziałek. Kogo namówić na zasiadkę. Przecież wszyscy pracują, a to nie weekend aby zorganizować wspólny wypad na posiedzenie.Moja decyzja o zasiadce...
Gombek
GombekOto on …. Gołąb domowy (łac – Columba) . Towarzysz mojej zasiadki lub raczej towarzysz niedoli. Dziwna ta nacja -” karpiowników”. Generalnie szczęśliwi ludzie. Najczęściej...
Powrót do wędkowania
Powrót do wędkowaniaW moim kalendarium tegorocznych wypadów wędkarskich znalazła się wyprawa na malownicze łowisko o nazwie Woliczno. Już wcześniej miałem przyjemność zmierzenia...